,
ANNA - Bóg zaprasza do przyjaźniANNA - Bóg zaprasza do przyjaźni, Maria Valtorta - Poemat Boga Człowieka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANNA - Bóg zaprasza do przyjaźni ( Orędzia na 21 wiek) WARSZAWA 1999 Przedmowa Bóg, który jest miłością, stwarza człowieka z miłości jako istotę wolną i rozumną, by mógł poznać miłość Stwórcy, całą siłą swej wolności wybrać Boga jako najwyższe dobro i odwzajemnić się miłością przez posłuszeństwo Jego przykazaniom. Kościół, prowadzony przez Ducha Świętego, przekazuje wiernie naukę swego Mistrza i zapewnia wierzącym dostęp do sakramentów, w których sam Bóg wchodzi w bliską więź z człowiekiem i umacnia go. Misja prowadzona przez Kościół zgodnie z nakazem Chrystusa sprawiła, że w ciągu wieków wiele narodów otworzyło się na Dobrą Nowinę i tak organizowało swoje życie i kształtowało prawa, że zasłużyło na miano narodów chrześcijańskich. W czasach nowożytnych wybitni filozofowie uznali rozum ludzki za niezdolny do poznania Boga i odrzucili przykazania Boże jako ograniczające wolność człowieka. Dali oni początek dechrystianizacji w narodach o dawnej tradycji chrześcijańskiej (J.P. 2, encyklika. „O powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie" 30 grudnia 1988, nr 4). Równocześnie w krajach bogatych rozszerzyła się ateistyczna cywilizacja materialistyczna, którą Jan Paweł 2 określił jako kulturowy grzech bluźnierstwa przeciw Duchowi Świętemu. Grzech ten „nie pozwala człowiekowi wyjść z samo zamknięcia i otworzyć się w kierunku Boskich źródeł oczyszczenia sumień i odpuszczenia grzechów" (encyklika. „O Duchu Świętym w życiu Kościoła i świata" 18 maja 1986, nr 56 i 46). Tym samym w społeczeństwach zlaicyzowanych zapanował szatan, nieprzyjaciel Boga i człowieka, dążący do tego, by nienawidzące się rasy, narody i mocarstwa wyniszczyły się wzajemnie, a dusze ludzkie potępiły się na wieki. W tej sytuacji dziejowej Bóg, który jest Ojcem miłosiernym wszystkich ludzi, powziął nadzwyczajny plan ratowania ludzkości przed zagładą. Wyciągnięciem Jego pomocnej dłoni jest książka „Bóg zaprasza do przyjaźni". Pan sam mówi, w jaki sposób dzisiaj może realizować się Jego przyjaźń z człowiekiem. Zarazem sprawdzają się słowa z Ewangelii Św. Jana, że Bóg wyjawia przyjaciołom swoje zamiary: „nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego" (Jan15,15). Do współpracy w zamierzonym dziele ratowania świata pogrążonego w grzechu Bóg szuka ludzi dobrej woli, którzy w przyjaźni z Nim dojrzeją do odpowiedzialności za ludzkość i chętnie podejmą służbę bliźnim wedle Jego wskazań. Wezwanie Boże dotyczy nie tylko pojedynczych osób, lecz również całych narodów, zwłaszcza tych skrzywdzonych i wyzyskiwanych. Bóg pierwszy zaprasza każdego człowieka dobrej woli do przyjaźni Aby do niej przygotować, miłość Boga, miłosierna i darząca, pragnie najpierw nauczyć go zawierzenia. Przez nie człowiek nie liczy na własne zasługi wobec Boga, lecz na Jego hojną miłość, i poszerza swoje serce na przyjęcie Bożych darów. Przyjacielowi Bóg oddaje do dyspozycji całą swą mądrość, moc i nieogarnione miłosierdzie. Ta przyjacielska współpraca odbywa się w duchu, prawdzie i miłości: człowiek przynosi Zbawicielowi świata swoją wolność otwartą na przyjęcie miłosiernej miłości Bożej, Bóg zaś ogarnia swoją miłością zbawczą przyjaciela, by razem z nim, przez jego serce i przez jego ręce, pełne darów Bożych, pomagać ludziom ku zbawieniu wiecznemu. Jestem przekonany, że wiele osób pod wpływem tej książki zapragnie odpowiedzieć na Boże zaproszenie do przyjaźni i podejmie służbę miłości społecznej, taką jaką Bóg im wskaże. Nie ma człowieka i nie ma narodu, który nie byłby wezwany. Jak robotników 1 ostatniej godziny Pan zaprasza dzisiaj każdego do pracy w swojej winnicy. Zaprasza, gdyż pragnie nas uszczęśliwić. A czyż jest większe szczęście i zaszczyt niż współpraca z Bogiem w ratowaniu świata? Chrystus Pan sam tłumaczy, uczy, przygotowuje i zachęca do współpracy każdego, kto Mu zaufa. Przyjaźń z Nim wydaje się prosta i łatwa, jednak stawia nam wymagania. Nie tylko powinniśmy uporządkować swoje życie, ale przede wszystkim musimy postawić plany Boże ponad swoimi osobistymi w przekonaniu, że tak jest słusznie, gdyż plany Boga wszechmogącego bez wątpienia są mądrzejsze od ludzkich, bardziej dalekosiężne i przyniosą więcej dobra rodzime ludzkiej. Pan ukazuje błędy, wypaczenia i cierpienia świata, byśmy zapragnęli im zaradzić, podejmując służbę wedle Jego zamierzeń. Każdy powinien wybrać taką służbę, jaka pociąga go najbardziej, w której może stać się najbardziej pożyteczny — wedle otrzymanych od Boga darów. Nie ma człowieka, który dzięki nim nie mógłby darzyć innych dobrem. Wielką radością dla mnie jest odkrycie wewnętrznej zgodności między medytacjami i metodą Ćwiczeń Duchownych św. Ignacego — mających kilkuwiekową tradycję w Kościele — a wymaganiami przyjaźni apostolskiej, o których Pan mówi w książce „Bóg zaprasza do przyjaźni". Jestem przekonany, że w szkole Ćwiczeń Duchownych, znajdujących się w żywym sercu Kościoła, człowiek dobrej woli znajdzie wszechstronną pomoc, by stać się dojrzałym do przyjaźni z Chrystusem Zbawicielem świata i by rozpoznać dary uzdalniające go do służby. Uważam, że książka „Bóg zaprasza do przyjaźni" będzie również pomocna do przeżywania rekolekcji według wymagań soborowej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. Ćwiczenia Duchowne są szkołą mądrych i odpowiedzialnych decyzji dla osób, które pragną doskonalszej służby w przyjaźni z Jezusem i pragną pozostać Mu wierne również w dniach próby i cierpienia. Przyjaźń wymaga, by codziennie pozwalać Jezusowi działać dla dobra bliźnich. Uczą tego kontemplacje ewangeliczne, które stanowią większą część Ćwiczeń Duchownych. Na końcu Ćwiczeń znajduje się „Kontemplacja dla otrzymania miłości". W książce „Bóg zaprasza do przyjaźni" Pan czyni nam wyrzut, że mało prosimy o największy dar Boży — o dar miłości. Otóż ta kontemplacja ukazuje miłość Bożą czynną w życiu człowieka i w przyrodzie oraz uczy prosić o dar miłości następującymi słowami (Ćwiczenia. Duchowe. n. 234): „Zabierz, Panie, i przyjmij całą wolność moją, pamięć moją i rozum, i wolę mą całą, cokolwiek mam i posiadam. Ty mi to wszystko dałeś — Tobie to, Panie, oddaję. Twoje jest wszystko. Rozporządzaj tym w pełni wedle swojej woli. Daj mi jedynie miłość Twą i łaskę, albowiem to mi wystarcza." Kraków, 19marzec 1999 r. Ksiądz. prof. dr hab. Jan Sieg T. J. Bóg zaprasza do przyjaźni Pragnę ukazać wam, dzieci, jak łatwo jest zostać przyjacielem moim. Mnie zależy na tym, aby nikt z was nie czuł się samotny, opuszczony, nieszczęśliwy, nie kochany. Miłość moja jest podobna do światła słońca. Słońce obdziela swoim, światłem i ciepłem wszystkich i wszystko. Bóg z natury swojej jest dawcą i to wszystko, co powołał do istnienia, darzy swoją, miłością; i wszystko tę miłość chłonie. Jedynie człowiek może wybierać: przyjmie ją albo odrzuci. Jeśli zaś odrzuci, to życie duchowe w nim zaczyna zamierać, podobnie jak chorują i zamierają rośliny pozbawione światła słońca. Jeżeli porównałem miłość moją do blasku słońca, to przyjaźń ze Mną podobna jest do wody, Mówiłem wam: Pozwólcie ogarnąć się miłości. Zezwólcie, abym mógł was tak kochać, jak tego pragnę. Bądźcie jak dzieci— czerpcie ode Mnie. 2 Ja pragnę obdarzać was nieustannie. Miłość moja jest tak bezinteresowna jak miłość ojca do małych dzieci, lecz pod jej wpływem piękniej rośniecie i szybciej dojrzewacie. Wówczas rodzi się w was pragnienie odwzajemnienia miłości w sposób dla was możliwy. Potrzebujecie rozmowy ze Mną. Dzielicie się swoimi pragnieniami i marzeniami. Chcecie też poznawać Mnie i lepiej rozumieć wolę moją. Wreszcie staracie się tak postępować, aby nie sprawiać Mi bólu, a radować Mnie. Jednakże najgłębszym pragnieniem waszego serca jest zawarcie przyjaźni ze Mną jako Osobą — Ojcem, Zbawicielem waszym i najbliższym Przyjacielem, któremu można powierzyć wszystko, a przede wszystkim siebie. Ja pragnę być takim dla każdego z was. Chcę być poznawanym. Jestem Bogiem, ale zatrzymałem naturę ludzką, aby stać się wam bliższym, bardziej zrozumiałym, aby móc zaofiarować moją przyjaźń każdemu z was. Serce moje rozdziera ból waszej samotności. Spieszę, aby was z niej wydobyć. Kto zechce zaufać Mi, ten nigdy już nie będzie sam. Ja kocham jednakowo bezgranicznie i bezwarunkowo wszystkich ludzi ziemi, bo wszyscy jesteście moimi dziećmi — małymi, bezradnymi, wciąż zagrożonymi przez świat i przez wasze własne poszukiwania szczęścia, jakże omylne. Zastrzeżenia, nieufność, podejrzliwość względem Mnie są waszym dziedzictwem — dziedzictwem skażonej natury ludzkiej. Nie możecie uwierzyć w bezinteresowność Boga, ponieważ sarninie macie jej, tak jak nie posiadacie pełni zawierzenia. Dlatego przyjaźń ze Mną wydaje się wam trudna, a nawet niemożliwa. Obawę przed zawierzeniem Mi siebie odczuwacie jak lęk przed rzuceniem się w nocy w nieznaną, ciemną rzekę, której drugiego brzegu nie dostrzegacie. Dlatego uczyłem was zaufania i zawierzenia mówiąc o mojej do was miłości i prosząc, abyście pozwolili ogarnąć się jej. Dzieci moje, to jest podstawą zawarcia przyjaźni ze Mną. Dobro prawdziwe jest w tym, co dajecie od siebie, nie zaś w tym, co pragniecie posiadać, co zagarniacie sobie — gdyż dając stajecie się podobni do Mnie, odwiecznego Dawcy. Jeszcze cenniejszym w moich oczach jest to, co wypływa z potrzeby darzenia zawartej w waszym sercu, czyli z miłości. Dam wam przykład: Pięknym gestem jest ufundowanie przez amerykańskiego milionera szpitala, biblioteki, uniwersytetu. Jednakże nie kosztuje go to ani wiele czasu, ani wysiłku, a pozostałych milionów nie zdoła wydać przez resztę życia. Matka Teresa oddała Mi swoje ręce, siły i kochające serce. Zrozumiała moją miłość i troskę o najbiedniejszych i najbardziej bezbronnych, postanowiła więc ulżyć moim ubogim dzieciom tak, jak tylko mogła, ą mogła bardzo mało. Reszta jest moim działaniem. Powstało dzieło miłości, które owocuje i wciąż będzie się rozwijało, bo Ja wspieram je swoją wszechmocą. Powiedzcie Mi, które z nich jest moim przyjacielem: ów dobroczyńca czy Matka Teresa? Ludzie bogaci pragną uznania i dla uzyskania go gotowi są wiele zapłacić. Pragną też przewyższyć w hojności innych bogaczy, aby ich zawstydzić, a dla siebie zyskać podziw i poklask społeczeństwa. Takie dary wzbogacają dane społeczeństwo, lecz nie zyskują ofiarodawcy mego błogosławieństwa, nie są bowiem darem miłości, a próżności, snobizmu i interesowności. Przykład milionera odnosiłem do społeczeństwa Stanów Zjednoczonych, w którym takie darowizny obniżają podatki od dochodów. Matka Teresa na nic nie Uczyła, niczego nie spodziewała się od świata. Kierowała nią miłość pełna współczucia, pragnąca ulżyć cierpieniom najbiedniejszych. Wiedziała jednak, że Ja pragnę tego samego, a skoro pozostawiwszy wam wolność wyborów sam się niejako związałem, to moim sercem, moimi rękoma jesteście teraz wy — ludzie dobrej woli. 3 Ona poznawszy Mnie i zrozumiawszy, kim jestem, zaufała Mi i zaczęła podzielać mój ból i smutek z powodu nieludzkości świata; a podzielając je, rozpoczęła działać tyle ile mogła. Ponieważ zrozumiała moje pragnienia, stała się przyjacielem moim i odtąd pracowaliśmy razem. Moja miłość podtrzymywała ją i przyciągała do niej inne osoby, które pragnęły służyć, ale potrzebowały wzoru i przykładu. My nim byliśmy: Teresa i Ja. Ona swoje zadanie wykonała, lecz dzieło misjonarek miłości wzrasta i rozwija się a Matka Teresa towarzyszy mu i wyprasza u Mnie mnóstwo łask, gdyż kocham ją i wciąż bardziej obdarzam. Zapytacie, po co tyle trudu ludzkiego, cierpienia, a nawet przedwczesnej śmierci — bo to jest stulecie męczenników — skoro mógłbym jednym aktem woli uporządkować świat. Tak, mógłbym, gdybym odebrał wam swój największy dar: wolność woli — dar, który czyni was wolnymi, a więc zdolnymi do wyboru: Ja czy cała reszta waszego świata. Ta wolność pozwala wam swobodnie szukać Mnie, poznawać, a poznając kochać — bo zaprawdę Ja i tylko Ja godzien jestem pełni waszej miłości, gdyż jestem miłością samą. Wolność pozwala wam stawać się partnerami Boga, dziećmi moimi! Nie stworzyłem was do niewolnictwa. Odrazą napełnia Mnie zniewalanie ludzi przez innych ludzi, podczas gdy Ja przeznaczyłem was do życia w braterstwie. Środowiskiem waszym miało być życie wspólne wśród bliźnich, a wy uczyniliście się dla siebie wrogami Dlatego teraz w coraz trudniejszych warunkach, w coraz większym zagrożeniu usiłujecie z ogromnym wysiłkiem pozostawać ludźmi według mojego upodobania. Jednakowoż właśnie ten trud, ta wytrwała walka z przeciwnościami, z przemocą i naporem świata — tego Pawiowego świata, świata sprzeciwu wobec Mnie — taka postawa świadczy o waszym rzeczywistym wyborze Mnie samego. Jeżeli ta postawa jest utrwalona i przemyślana, Nie stworzyłem was do niewolnictwa. Odrazą napełnia Mnie zniewalanie ludzi przez innych ludzi, podczas gdy Ja przeznaczyłem was do życia w braterstwie. Środowiskiem waszym miało być życie wspólne wśród bliźnich, a wy uczyniliście się dla siebie wrogami Dlatego teraz w coraz trudniejszych warunkach, w coraz większym zagrożeniu usiłujecie z ogromnym wysiłkiem pozostawać ludźmi według mojego upodobania. Jednakowoż właśnie ten trud, ta wytrwała walka z przeciwnościami, z przemocą i naporem świata — tego Pawiowego świata, świata sprzeciwu wobec Mnie — taka postawa świadczy o waszym rzeczywistym wyborze Mnie samego. Jeżeli ta postawa jest utrwalona i przemyślana, Nieprzyjaciel wasz, osiągnąwszy władzę w świecie współczesnym — władzę, którą daliście mu wy sami — usiłuje podporządkować sobie całą ludzkość. Kusi już nie tylko bogatych, lecz także masy ludzkie walczące z biedą, głodem, bezrobociem, klęskami żywiołowymi i z wyzyskiem. Oszałamia tych. biednych ludzi barwnymi, hałaśliwymi obrazami raju na ziemi, opływającego dobrami konsumpcyjnymi. Wystarczy tylko wykorzystać np. własną urodę dla osiągnięcia za nią jak najwyższej ceny, zabić w sobie instynkt macierzyński lub ojcowski, uzależnić się od alkoholu lub narkotyków — a stąd już bliska droga do zbrodni zabójstwa lub samobójstwa. Świat obecny stara się udaremnić wysiłki ludzi biednych usiłujących wieść uczciwe życie. Na obrzeżach wielkich miast miliony biedaków żyje w warunkach niegodnych człowieka (bez nadziei na trwałą poprawę). Dlatego tyle rabunków; przestępczości zorganizowanej i mafii, które stąd czerpią ochotników. Terroryzm, przewroty polityczne, wojny plemienne, rasowe (na przykład. tępienie Indian w Ameryce Południowej.) i religijne żywią się nienawiścią. Szatan również stąd czerpie swój narybek. Cala ziemia obecnie jest podminowana. Ludzkość stała się zdezorientowana, gdyż odrzuciwszy Mnie rozbiegła się na wszystkie strony w poszukiwaniu nowych bogów. I rzeczywiście ma ich wielu: mamona, władza, zysk, sukces, sława, a nawet ludzkie ciało (uwielbienie dla urody i sprawności fizycznej; używanie seksu oraz dążenie do „wiecznej młodości"). One powodują egoistyczną pogoń za korzyścią i walkę o zdobycz. W skutkach 4 wywołują chciwość, gniew, zemstę, pogardę dla słabych, chorych, starych bądź upośledzonych. W praktyce przejawia się to jako bezlitosność ludzi będących u władzy względem własnych społeczeństw, wykoślawianie sprawiedliwości, sprzedajne prawa, cynizm i brak jakichkolwiek ideałów, bo wszystkimi handluje się i dowolnie zmienia wedle potrzeby chwili. Tolerancja dla „wszystkiego co ludzkie", jak rozwiązłość, zboczenia, perwersje, wykorzystywanie nieletnich, aborcja i eutanazja, handel organami ludzkimi, a w perspektywie dalsze eksperymenty genetyczne — to wszystko powoduje zakłócenie równowagi moralnej. Ludzie stają się niespokojni, żyją w lęku przed przyszłością. Usiłują oprzeć się na lotnych piaskach fałszywych ideologii (New Age, Hare Krishna i inne sekty). Okultyzm, wróżbiarstwo, a nawet wiara w horoskopy czyli w przeznaczenie żerują na tych lękach. Ludzkość jest coraz bardziej zagubiona, bo odrzucając Mnie odrzuciła kompas. Nie wie, gdzie szukać prawdy. W poprzednim rozdziale mówiłem wam o coraz bardziej pogłębiającym się sprzeciwie wobec moich praw. Rośnie też niechęć, a nawet wrogość do chrześcijaństwa, zwłaszcza zaś do mojego ludu — Kościoła powszechnego. Katolicyzm jest głównym celem ataków szatana i jego popleczników. Maleje także wasza odporność na pokusy, którymi atakuje was świat. Wielu z was utraciło wiarę we Mnie, a z tym i nadzieję. inni o wiele więcej służą światu niż Mnie, pozostawiając Mi okruchy swego czasu i uwagi. Ci wciąż sądzą, że są katolikami — nie dając Mi modlitwy a bliźnim przykładu. Tolerancja dla zła i przyzwyczajenie do współżycia z nim owocują waszą biernością i brakiem odporności na ciosy, których wam życie nie szczędzi W takich chwilach pozostajecie sami, ponieważ nie zwracacie się do Mnie o pomoc. Żałuję was i lituję się nad wami, lecz nie mogę wam pomagać tak, jak bym pragnął, skoro wasza wola nie chce Mnie znać. Taka sytuacja panuje teraz na wszystkich kontynentach, a tuż przed wami stoi śmiertelne zagrożenie, którego grozy nie wyobrażacie sobie. Gdybym był tylko człowiekiem, powiedziałbym: „Niech więc ludzkość wypije sama ten kielich, który sobie przygotowała — kielich totalnej zagłady". Ale Ja — Bóg—jestem Miłością. Kocham was tym mocniej jeszcze, im bardziej Mnie potrzebujecie. Nie jesteście Mi wierni, ale Ja jestem wiemy. Jestem stary w swojej miłości do was, pomimo że jej nie odwzajemniacie. To nie ma dla Mnie znaczenia, ponieważ jestem zawsze waszym Ojcem, a powinnością ojca jest wspomagać swoje dzieci i ratować je w razie potrzeby. Dlatego mówię: Bez względu na waszą niewierność, zepsucie, zło, które sobie wzajem czynicie, bez względu na ciężar waszych win, na zaślepienie i zajadłą nienawiść, z jaką wielu z was Mnie zwalcza, Ja zrobię wszystko, aby uratować jak najwięcej z was — a chciałbym każdego —jeśli nie do życia na ziemi, to do życia w wieczności. Bo przecież wszyscy jesteście tylko bardzo małymi dziećmi, które tak łatwo dają się zwieść perfidii szatana. Wasza słabość i kruchość wzrusza Mnie tak bardzo, że gotów jestem zapomnieć wam wszystko za jedną myśl: „Ojcze, przebacz! Ojcze, daruj! Ja nie wiedziałem..." Tak łatwo wam trafić do mojego serca. Przecież Ja nieustannie czekam na każdą waszą myśl serdeczną, aby was natychmiast otoczyć swoją opieką, wziąć na ręce, utulić, uspokoić, pocieszyć. Proszę was, zachowajcie, zwłaszcza w chwilach ciężkich, postawę dziecka. Zaufajcie Mi i bądźcie gotowi przyjąć ode Mnie, cokolwiek wam dam. Pragnę, abyście rozważyli, jak przygotowywałem sobie uczniów. Bo moje metody nie zmieniają się. Nie pouczam was, nie ganię, nie zawstydzam. Pozwalam wam towarzyszyć , sobie i przyglądać się memu postępowaniu. Odpowiadam na wasze pytania — w przypowieściach lub wprost. Stajecie się towarzyszami moich dróg, na których wciąż szukam tych, którzy Mnie potrzebują. 5 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|