,
ALIANCI LADUJA! NORMANDIA 1944ALIANCI LADUJA! NORMANDIA 1944, WIELKIE BITWY - WIELCY DOWODCY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WIELKIE BITWY - WIELCY DOWÓDCY Paul Carell ALIANCI LĄDUJĄ! NORMANDIA 1944 Przełożył Kazimierz Szarski DOM WYDAWNICZY BELLONA WARSZAWA Tytuł oryginału Sie kommen! Die lnvasion der Amerikaner und Briten in der Normandie 1944 Okładkę i strony tytułowe projektował: Michał Bemaciak Spis treści Redaktor prowadzący: Zofia Gawryś Redaktor: Zofia Majcherowicz Przedmowa do wydania nowego, poszerzonego Redaktor techniczny: Małgorzata Katarzyna Ślązak 1. Oczekiwanie i trwoga Kiedy przyjdą - gdzie się pojawią - Niesprzyjająca pogoda - Przyjdą dziś? - Meteorolodzy drugiej strony - Wiersz Paula Verlaine'a - Nadlatują silne formacje bombowców - Alarm - spadochroniarze lą dują „Poruczniku, niech no pan pokaże swoje ręce" - Cały pułk skacze w bagna- Żaby spod Marcouf- Merville, kosztowna pomył ka - W 5 prowadzi „dowolny ogień" - Miejsce przeznaczenia nazy wa się Sainte Mere-Eglise Mapy rysował: Leszek Nabiałek Korekta: Anna Olszowska Copyright © for the Polisli edition by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2006 'opyright © for the Polish translalion by Kazimierz Szarski, Warszawa, 2006 © 1994 first published by Verlag Ullstein GmbH © by F. A. Herbig Yclgagsbuchhandlung GmbH, Miinchen 2. Bloody „Omaha" - Ale Hitler uważa, że to atak pozorny Miejsce lądowania bez Luftwaffe - Kutry torpedowe wypływają- Gniazdo oporu nr 62 - Bloody „Omaha" - Czołgi wychodzą z morza - Tama pęka - 22 pułk czołgów maszeruje 3. Przegapione szanse Straszliwy marsz Dywizji Panzer-Lehr - Uwaga, samoloty myśliw- sko-bombowe - Bałamutne rozkazy - Klasztor Ardenne - Pojedynek z flotą - Ostatni meldunek z Bayeux - Tajny plan operacyjny amery kańskiego 7 korpusu w wyrzuconej na plażę barce desantowej - Marsz Ohmsena na wzgórze janowcowe - „Strzelcom spadochronowym potrzebny jest tylko nóż" - „Bayeux musi być odebrane!" Wydawniczy Bellona prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek za zaliczeniem pocztowym z 20-procentowym rabatem od ceny detalicznej. Jasz adres: Dom Wydawniczy Bellona ul. Grzybowska 77,00-844 Warszawa Dział Wysyłki: tel. (22)45-70-306,652-27-0l,fax(22) 620-42-71 e-mail: Internet: 4. Bitwa o Tilly 13 dni w czołgu Panzcr IV - Stanowisko dowodzenia Grupy Pancer nej Zachód zostaje zbombardowane, personel sztabowy ginie - Dra matyczna potyczka pancerna - „Pantera" i „Tygrys" w leśnych zaro ślach - Szef grabarzy z Kensal-Green - Jeden „Tygrys" przeciwko całej brygadzie - V1 pędzi ponad frontem - Gdzie są nasze samoloty? 5. Piąty dzień: polityczne intermezzo S. Bitwa o Cherbourg '63 „Samolot myśliwsko-bombowy - siewca śmierci" - Rozkaz Fiilirera: Do ostatniego naboju - Godzina artylerii - Amerykański kapitan prze chodzi przez linią frontu - Octevillc kapituluje - Kanonierzy przeciw ko czołgom -- Miny bez zapalników - Jeep z białą flagą- Rozliczenie pomyłki Przedmowa do wydania nowego, poszerzonego 7. Pomiędzy Caen i Saint Ló ' c) 7 Rzeczka o nazwie Odon i wzgórze 112 - Panzer-Lehr przerzucona na Saint Ló - Caen pada - Pod Saint Ló i w lesie pod Mont Castrę - Operacja „Good Wood" , „Dobre drzewo" - Przełamanie pod Saint Ló - Front się załamuje 6 czerwca 1994 r. mija 50 lat od kiedy angielskie oraz amerykańskie armie inwazyjne wylądowały na wybrzeżu Normandii i rozpoczęły szturm na Europę. Naładowane emocjami, wyniszczające bitwy w Rosji, obecne są w świadomości Niemców jako operacje, które zadecydowały o wyniku wojny. Jednakże osta teczne rozstrzygnięcie losów wojny nastąpiło w 1944 r. na zachodzie. Sukces alianckiej operacji desantowej na wybrzeżu Normandii, przełamanie - uważane go w powszechnej opinii za nie do pokonania - niemieckiego Wału Atlantyckie go, dowiódł strategicznej, organizacyjnej i materiałowej przewagi Anglo-Amery kanów. Przede wszystkim mieli o wiele silniejsze lotnictwo i panowali w powie trzu nad polem walki, co w sposób zdecydowany wpłynęło na przebieg kampanii, a tym samym rozstrzygnęło o dalszych losach wojny. To, że udane lądowanie aliantów we Francji będzie miało zasadnicze znacze nie w tych militarnych zmaganiach, przedstawił już wyraźnie sam Hitler w 1943 r. w swej dyrektywie nr 51. Stwierdził w niej: „Niebezpieczeństwo na wschodzie jest ciągle obecne, ale jeszcze większe zarysowuje się na zachodzie: inwazja anglosaska. Jeśli nieprzyjacielowi uda się włamanie w linię naszej obrony na sze rokim froncie, to następstwa w krótkim czasie będą nieprzewidywalne". A generał Jodl, szef sztabu dowodzenia Wehrmachu i bliski współpracownik Hitlera, 5 maja 1944 r., na miesiąc przed inwazją, sformułował swoją opinię na stępująco: „Dzisiaj stoimy... przed wielkim lądowaniem mocarstw zachodnich, a tym samym przed zakończeniem wojny i walkami, które zadecydują o naszej przyszłości". Dlatego też ważnym nakazem historii wojen, a szczególnie historii współcze snej jest, aby alianckie lądowanie i działania operacyjne we Francji, będące jego następstwem, wiernie zobrazować i wprowadzić do świadomości historycznej. Przy sporządzaniu tego przekazu musi stale czuwać niemiecki autor, choć trudno czerpać satysfakcję z pisania o kampanii, na końcu której stoi nieuchronnie kata strofa. Pojawia się zwykle wielka pokusa, aby upiększać przegrane bitwy lub wyrównywać rachunki win. W obu przypadkach byłoby to grzechem wobec roz sądku i historii. I Icinrich von Treitschkc, nestor niemieckiej historiografii, we wprowadzeniu do 5 wydania swej „Historii Niemiec w dziewiętnastym wieku" w 1894 r., a więc 8. Wielki kocioł 231 Most w Pontaubault - Operacja „Luttich" - Atakuje 600 czołgów - „Ojcowie rodzin na prawo wystąp!"- „Gdzie jest feldmarszałek von Kluge?" - Piekło Falaise 9. Początek końca 255 Przez mosty Sekwany - Paryż nie będzie Warszawą - Ostatni akt Dodatek 265 List pożegnalny feldmarszałka von Kluge Wykaz literatury 269 7 przed stu laty, napisał: „Autor historii Niemiec wywiązuje się ze swego zadania zaledwie w połowie, jeśli wykazuje tylko związek wydarzeń i odważnie wypo wiada swój osąd; on sam też powinien odczuć dogłębnie wagę tych spraw i umieć wzniecać w sercach swych czytelników to, co wielu naszych rodaków dzisiaj utraciło przez kłótnie i zniechęcenie, tak częste w obecnych czasach: radość z oj czyzny". Tym samym Treitschke, następca Leopolda von Rankę na berlińskiej kate drze historii, obok zasady, że historyk nie powinien osądzać i uczyć, lecz jedynie ujawniać, .Jak to właściwie było", postawił szczególny akcent na nieskrywane uczucie do ojczyzny. Autor Sie Kommen przyznaje się do Rankego, to znaczy do udokumentowa nego przedstawienia „jak to właściwie było", ale nie wypiera się, że myśli też w duchu Treitschkego. On relacjonuje w sensie taktów, jak to rzeczywiście było. I dlaczego tak było. Na podstawie relacji ludzi z ich własnych przeżyć i z doku mentów. A cały ten materiał jest zebrany z myślą o szerokim gronie zaintereso wanych czytelników. Zamierzenie to było możliwe dzięki pomocy paru setek współpracowników - od prostego szeregowca do dowódcy armii - którzy w tym bezlitosnym dramacie byli w określonych miejscach. Ich relacje, ich zapiski i pra ce poświęcone historii wojny oraz uratowane pomimo wszelkich zawirowań szki ce bojowe, oryginalne rozkazy i plany sytuacyjne tworzą materiał tej książki. Nowe informacje pochodzące z ujawnionych tajnych dokumentów alianckich, z dociekań naukowych, różnych pamiętników i krytycznych rozpraw, nadają lą dowaniu aliantów i wynikających z tego bitew nowe znaczenie. Tc dokumenty, uszeregowane fakty i krytyczne punkty widzenia badań, zostały przedstawione w niniejszym, nowym wydaniu. Przede wszystkim zaś najnowsze, ujawnione taj niki skutecznych alianckich przedsięwzięć mylących, prowadzonych przez agen tów. ludzi zaufanych; wszystkie te audycje radiowe i wyrafinowane operacje dez- informacyjne. których celem było zwodzenie przeciwnika, co do czasu i miejsca lądowania oraz skierowanie uwagi niemieckiego dowództwa na fałszywe tory. Cała armia duchów, wymyślona pr/.ez alianckie służby tajne, trzymana jakoby w odwodzie dla rzekomego drugiego lądowania, uzyskała prawo realnego oby watelstwa w meldunkach o sytuacji nieprzyjaciela w niemieckim sztabie gene ralnym wojsk lądowych jako rzeczywistość strategiczna, i całymi tygodniami, już po wylądowaniu, wciąż jeszcze zakłócała rozważania niemieckiego naczelnego dowództwa i dowódcy wojsk we Francji. Do tych dezinformacyjnych działań wy korzystano skutecznie nawet niemieckiego generała, kawalera wysokich odzna czeń. przebywającego w brytyjskiej niewoli. Dyplomatyczne i propagandowe przeciąganie liny pomiędzy Stalinem a za chodnimi aliantami, dotyczące utworzenia drugiego frontu celem odciążenia Ar mii Czerwonej, stanowi także dramatyczną lekcję historii dla powojennych poko leń. Przecież Mołotow od 1942 r. raz po raz domagał się kategorycznie w Londy nie utworzenia drugiego frontu dla odciążenia frontu rosyjskiego. Tymczasem alianci, obawiając się niepowodzenia i strat, wciąż przesuwali termin za termi nem. Snuto brawurowe plany, ustanawiano terminy i znów je zawieszano, wyko nano obfitujące w straty próbne lądowanie, jak to pod Dieppe. Z najnowszych badań wiadomo, że amerykańscy generałowie rozważali rezygnację z żądania kapitulacji bezwarunkowej, aby osiągnąć wyzwolenie Francji bez wielkich strat. Jednakże Roosevelt i Churchill stali twardo na stanowisku bezwarunkowej kapitu lacji i zainicjowali tę największą w dziejach wojen militarną operację inwazyjną. Przez całe dwa lata zabiegi dezinformacyjne aliantów odnośnie terminu lądo wania ich wojsk wiązały we Francji silne, elitarne formacje niemieckie, których brakowało w decydujących bitwach prowadzonych na froncie wschodnim latem 1942 r. i 1943 r. przeciwko Armii Czerwonej. I kiedy 6 czerwca 1944 r. potężna aliancka flota inwazyjna pojawiła się niespodziewanie u wybrzeży Normandii, to chociaż na linii wybrzeża liczącej 4600 kilometrów czekało na nieprzyjaciela 58 niemieckich dywizji liczących prawie dwa miliony ludzi, to w pobliżu miejsc lądo wania znajdowało się zaledwie siedem dywizji. Ponadto wiele stanowisk dowo dzenia nie posiadało swych dowódców, gdyż kazano im jechać na ćwiczenia szta bowe do Rennes. Feldmarszałek Rommel, dowódca decydującego odcinka fron tu, był w tym czasie na uroczystościach urodzinowych w Herrlingen. A niemiec kie kierownictwo wojskowe w Naczelnym Dowództwie Wehrmachtu* dręczyło się wątpliwościami, czy to rzeczywiście jest inwazja. A i dowódcy we Francji byli głęboko przekonani o tym, że główna operacja lądowania nastąpi w rejonie Calais. Ale mimo wszystko, mimo chaosu rozkazodawczego po stronie niemieckiej, mimo olbrzymiej przewagi aliantów w powietrzu nad terenem walk i mimo uda nego zaskoczenia odnośnie czasu i miejsca lądowania, to strategia dowództwa alianckiego jednak zawiodła. Z planowanego szybkiego, zwycięskiego rajdu wy szła 80-dniowa bitwa po obu stronach obfitująca w ciężkie straty, ponieważ nie mieckie oddziały frontowe - mimo iż był to piąty rok wojny, a sytuacja często bywała beznadziejna - ciągle walczyły w sposób zdeterminowany i z poczuciem przewagi taktycznej. Śmiali dowódcy na czele swych pułków, grup bojowych i gniazd oporu niweczyli aliancki plan najazdu. Pułki czołgów dokonywały uda nych przeciwuderzeń, dochodząc aż do wybrzeża. Niemieccy strzelcy spado chronowi całymi dniami utrzymywali swoje stanowiska pośrodku nieprzyjaciel skich odcinków lądowania i stawiali ociężale, w sensie taktycznym, walczącego przeciwnika w poważnych sytuacjach kryzysowych. To, co Eisenhower i Montgomery zamierzali osiągnąć w ciągu paru dni, zała mywało się na linii oporu niemieckich oddziałów frontowych. Przebieg kampanii pokazuje, jak alianci, mimo materiałowej i technicznej przewagi, musieli krok po kroku, metr po metrze, w piekle spadających bomb i pocisków ciężkiej artylerii okrętowej, wywalczyć sobie wyjście z przyczółków lądowania. W bitwie mate- * OKW Oberkommando der Wehrmacht (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza). [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|