,
ANTYGRAWITACJA – ŚWIĘTY GRAAL ...ANTYGRAWITACJA – ŚWIĘTY GRAAL XXI WIEKU, EKSPERYMENTY Z (ANTY)GRAWITACJĄ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANTYGRAWITACJA – ŚWIĘTY GRAAL XXI WIEKU Bruce A. Smith, 2003 ELEMENTARZ WIEDZY O POLACH ELEKTROMAGNETYCZNYCH, ELEKTROSTATYCZNYCH I TORSYJNYCH W ANTYGRAWITACJI I NAPĘDZIE EFEKTU POLA W czasie gdy podśpiewywałem sobie pod prysznicem przed wizytą u profesora fizyki Uniwersytetu Stanowego w Seattle w stanie Washington, której celem miała być rozmowa na temat napędu elektrostatycznego i – miałem nadzieją – antygrawitacji, nagle olśniło mnie: Ale przecież ptaki mają w nosie grawitację. Podobnie jest z 747-kami. Wykorzystują prawa fizyki i odrywają si^ od ziemi. To przecież antygrawitacja, czyż nie? Tak, to prawda, przynajmniej w metafizycznym sensie. Mewy, jumbo jęty (wielkie odrzutowe samoloty pasażerskie – przyp. tłum.) i kosmoloty – wszystkie one przejawiają własności anty grawitacyjne, lecz rodzaj zjawiska, o klóre mi chodzi, nie polega na pokonywaniu grawitacji, ale na jej zneutralizowaniu. DR JEWGIENIJ PODKLETNOW I POGOŃ ZA ANTYGRAWITACJA Dr Jewgienij Podkletnow, jeden z czołowych badaczy antygrawitacji, o którego współpracę zabiega NASA, Boeing i British Acrospacc (znana obecnie pod nazwą BAE Systems), określa pogoń za antygrawitacja jako największe naukowe wyzwanie tego stulecia i wzywa do zjednoczenia międzynarodowych wysiłków – na wzór Projektu Manhattan, w ramach którego zbudowano bombę atomową – aby rozwikłać tajemnicę antygrawitacji i zapoczątkować nową erę w nauce, klórej techniczne następstwa będą tak ogromne, że nasze dotychczasowe osiągnięcia będą przy tym niczym. Jednak rozpoczęcie takiego przedsięwzięcia będzie wymagało bezprecedensowej współpracy międzynarodowej, jak również ujawnienia go społeczeństwu, albowiem jego potencjał jest ogromny, przerażający i niebezpieczny. Cytowany w książce redaktora ds. awiacji magazynu .Iane's Defence Weekly, Nicka Cooka, The Huntfor Zero Point (Polowanie na Punki Zerowy], poświęconej antygrawitacji, znany brytyjski ekspert od awioniki, dr Dań Marckus, stwierdził, że sekrety antygrawitacji w niewłaściwych rękach sprawiłyby, że broń jądrowa byłaby przy tym jak petarda. Tajemnica otaczająca badania nad antygrawitacja jest wręcz niewiarygodna. Firma Boeing odmawia publicznego przyznania się do prowadzenia jakichkolwiek prac związanych z antygrawitacja, mimo iż jej rywal, a w niektórych przypadkach podwykonawca, firma British Aerospace, dostarcza funduszy na badania uniwersyteckie będące częścią jej Projektu Grecnglow, którego jednym z elementów była replika eksperymentu Podkletnowa przeprowad/ona pod kierownictwem dra Clive'a Woodsa na Uniwersytecie Sheffield. Co więcej, Nick Cook oświadczył publicznie i prywatnie w e-mailu do mnie, że George Muellner, były dyrektor ullratajnych zakładów Boeinga o nazwie Phantom Works, utrzymuje, iż Boeing chciał nawiązać współpracę z drem Podkletnowem w celu otwarcia wrót do tajemnic jego badań nad ekranowaniem grawitacji. Według Cooka Muellner twierdzi, że Boeingowi odmówiono usług Podkletnowa za sprawą oficjalnego protestu Rosji, klórego urodzony w Rosji Podkletnow nie może lekceważyć, mimo iż pracuje w Tampere w Finlandii. Przypuszczalnie dla swojego bezpieczeństwa dr Podkletnow woli nie wyjaśniać tych szczegółów, mimo wielu e-maili, które wysłaliśmy do niego. Możliwe że Boeing zaprzecza jakimkolwiek pracom z zakresie antygrawitacji, dlatego że NASA prowadzi własne badania, zaś będąc jej głównym podwykonawcą, między innymi w ramach Programu Promów Kosmicznych, przypuszczalnie wie to, co ona. NASA wydała ostatnio 600000 dolarów na program o nazwie Fizyka Przełomowego Napędu (Breakthrough Propulsion Physics; w skrócie BPP), aby nabyć replikę sprzętu Podkletnowa. Z niezrozumiałych powodów sprzęl ten spoczywa w pudłach w Ośrodku Badawczym Marshalla (Marshall Research Center) w Alabamie będącym własnością NASA. Być może w oczekiwaniu na większe fundusze, o czym dowiedziałem się za pośrednictwem e-maila od zatrudnionego w NASA specjalisty od napędu, Rona Koczom. Dajmy sobie jednak spokój z tymi dywagacjami, kto, gdzie, co, i spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, co wiemy na temat antygrawitacji. Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie zaprowadziło mnie do pewnych ekscytujących i mrocznych miejsc tego świata, takich jak Laboratorium Aeronautki i Astronautyki w kampu- sie Uniwersytetu Stanowego w Seattle w stanie Washington. Wpadłem tam, ponieważ Nick Cook pisze w The Huntfor Zero Point, że ten uniwersytet otrzymał z NASA zlecenie na badania teorii bezwładności w ramach programu BPP. “To dobre miejsce startu" – pomyślałem sobie, lecz trzeba było jeszcze cofnąć się do dyrektora projektu BPP, Marca Miilsa z należącego do NASA Ośrodka Badawczego Glenna w Cle-veland, aby znaleźć dra Johna Cramera z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Stanowego w Seattle. Jego zadaniem było potwierdzenie wspólnie z drem Johnem Woodwardem wstępnych badań tego drugiego z roku 1996, które dotyczyły utraty masy grawitacyjnej kawałka metalu w oscylujących kondensatorach. Chociaż początkowe dane Woodwarda zdawały się być zachęcające, Mills z NASA powiedział mi, że ich fundusze wyczerpały się, zanim zdołali zakończyć badania. Co więcej, w roku 2002 zabrakło pieniędzy na program BPP, a obecnie, w roku 2003, program ten stał się niejasną, sprywatyzowaną wersją poprzedniego podprogramu NASA. ELEKTROMAGNETYCZNE OGRANICZENIE POLA PLAZMOWEGO Mimo wszystko uniwersytet stanowy w Seattle kontynuuje badania w tej dziedzinie, jak choćby dotyczące magnetycznych ograniczeń generatorów energii syntezy z wykorzystaniem elektromagnetyzmu do zamknięcia wewnętrznego pola, co jest moim zdaniem bardzo blisko spokrewnione z antygrawitacją oraz napędem będącym efektem działania pola. Rozmawiałem z profesorem Uri Shumlakiem, który powiedział mi, że on i jego współpracownicy z Wydziału Aeronautyki i Astronautyki Uniwersytetu Stanowego w Seattle budują wraz z grupą podyplomowych studentów prototyp generatora syntezy o nazwie HIT (Helicity Injected Torus – Torus Spiralnej Injekcji). Pączkowo-pierścieniowy torus zawiera kulistą komorę, w której wytwarzana jest początkowo próżnia, po czym wprowadza się do niej pewną ilość wodoru, który podgrzewa się do temperatury kilku milionów stopni Celsjusza. Powoduje to oddzielenie elektronów i protonów od atomów i zamianę tej zupy w quasi-obojętną piankę plazmy. Następnie torus otacza plazmę polem magnetycznym, aby nie pozwolić jej na kontakt ze ścianami komory, co umożliwia masie plazmy pozostanie w stanie gorącym i jednocześnie nie grozi, że temperatura w Seattle gwałtownie wzrośnie. (Kiedy stałem obok tego małego, zaledwie dwuipółmetrowego urządzenia, profesor Shumlak zapewniał mnie, że nie ma możliwości, aby to ciepło o temperaturze kilku milionów stopni wydostało się na zewnątrz. Gęstość ciepła plazmy była “za mała", abym oblał się potem. Profesor stwierdził: “Nie ma tam więcej ciepła, niż w filiżance kawy". Mam nadzieję, że ma pan rację, profesorze). Kiedy plazma znajdzie się już w wewnątrz pola, pole ściska ją powodując fuzję jąder wodoru. W wyniku połączenia par wodorowych tworzą się atomy helu i wyzwalany jest neutron oraz duża ilość energii w formie ciepła. Pewnego dnia takie generatory dadzą nam nieograniczoną ilość energii elektrycznej, ponieważ energię cieplną można przekształcić w inne formy energii. Uniwersytet w Seattle przewiduje wytworzenie dużych ilości taniej energii, zaś Departament Energetyki potwierdza to. Stanie się lak, kiedy zostaną opracowane szczegóły budowy niezawodnych generatorów pola magnetycznego. Co magnetyczna synteza ma wspólnego z anty grawitacją? Otóż ma, i to z dwóch względów: po pierwsze, chodzi o magnesy. Elektromagnetyzm zdaje się być jednym z głównych czynników antygrawitacji, a zwłaszcza użycie pól elektromagnetycznych zawierających w sobie inne pola, takie jak pola plazmy w HIT lub pola torsyjne w urządzeniach antygrawitacyjnych, o czym będzie więcej w dalszej części artykułu. Po drugie, HIT już działa... lub prawie działa. Jest rzeczywistością i nauka głównego nurtu opowiedziała się za nim, podczas gdy antygrawitacją jest, powiedzmy, trochę bardziej “gdzieś tam" i trudno uzyskać na jej temat wiarygodne dane. Tak więc technologia zastosowana w HIT kładzie podwaliny pod inne badania, nie tylko te, które dotyczą ograniczania pewnych pól innymi polami, ale także pod budowę systemów napędu efektu pola, z których najbardziej elementarnym jest napęd elektrostatyczny, którego pewne aspekty są już stosowne przez NASA. SYSTEM NAPĘDU ELEKTROSTATYCZNEGO Napęd elektrostatyczny wykorzystuje pola elektryczne inaczej niż w przypadku elektromagnetyzmu. W tym ostatnim przypadku płynący prąd wytwarza pole, podczas gdy w elektrostatyce prąd jest stacjonarny, zaś pole generuje ładunek elektryczny, tak jak to się dzieje w kondensatorze lub w ogniwie paliwowym. Te teorie wykorzystano w sondzie NASA Deep Space i przeznaczonej do eksploracji zewnętrznych rejonów Układu Słonecznego. Wykorzystane w napędzie sondy paliwo – gazowy ksenon – jest elektrostatycznie wzbudzane do postaci jonów dodatnich. Zawierający je silnik jest naładowany ujemnie u ujścia, tak że wzbudzony ksenon rozpędza się w kierunku ogonowej rury, dzięki czemu uzyskuje się większy ciąg, niż gdyby zastosowano konwencjonalne paliwa chemiczne. Ten rodzaj napędu pozwala na rozpędzenie sondy do prędkości 100 000 km/h, która jest o ponad 15 000 km/h większa od prędkości uzyskiwanej za pomocą napędu konwencjonalnego. Ponadto do całego zadania wystarczą tylko 82 kg ksenonu. Znowu nie ma tu mowy o antygrawitacji jako takiej, niemniej elektrostatycznie wzbudzane pole paliwowe sondy Deep Space i stanowi zachętę do bliższego przyjrzenia się napędowi elektrostatycznemu. Tym bliższym spojrzeniem zainteresował się Tim Ventura i jego koledzy z organizacji American Antigravity z siedzibą w Kirkland w stanie Washington. Ventura i jego zespół stosują elektrostatyczne asymetryczne kondensatory do tworzenia pola, które unosi obiekty – podobne do latawców “liftery". Liftery są bardzo lekkie – ważą zaledwie kilka uncji (1 uncja = 28,35 g – przyp. tłum.) i posiadają wsporniki z balsy, które podtrzymują kondensatory. Kiedy dwa kondensatory różnych rozmiarów i pojemności otrzymają swoją część ładunku o napięciu 30000 V, liftery unoszą się bez żadnych silników, skrzydeł i wyraźnego źródła napędu. Jak to się dzieje, nikt tak naprawdę nie wie, przynajmniej według mnie. To zjawisko jest bardzo tajemnicze i otoczone wieloma kontrowersyjnymi poglądami. Będąc jednym z tych, którzy widzieli unoszące się w powietrzu liftery, pozwolą sobie opowiedzieć, jak to wygląda i co zobaczyłem, kiedy len, który należy do Tima Ventury, wzniósł się w powietrze. Tim buduje liftery od dzieciństwa i doprowadził do doskonałości trójkątny model o wymiarach 1,2 X 1,2 x 1,2 metra, który wzbijał się w powietrze w jego garażu tyle razy, że srebrzysta folia aluminiowa, z której jest wykonany, zupełnie zbielała. Cieniutkie jak wykałaczki żeberka z balsy, które utrzymują aluminiową folię, są eo kilka centymetrów połączone pionową rozporka, która sterczy ku górze i zabezpiecza miedziany lub nierdzewny drut górnego kondensatora. Żeberka przeplatają się co 25 centymetrów z rozporkami wewnętrznego trójkąta, ponieważ cały lifter składa się z wzajemnie połączonych równoramiennych trójkątów, co nadaje ramie z balsy odpowiednią wytrzymałość. Jak mi oświadczono, jest tam około 9 metrów bieżących folii aluminiowej i podobna długość drutu. Dolny, większy kondensator to pasek folii aluminiowej rozpięty między dwiema poziomymi rozporkami z balsy. Drugi kondensator to drut o grubości 50 (amerykańskie oznaczenie grubości przewodu – przyp. tłum.) zamontowany 2,5 centymetra nad folią aluminiową. Jak wiadomo, kondensatory magazynują elektryczność, ale jej nie przewodzą. Biegun ujemny jest połączony z dolną folią aluminiową a dodatni z górnym drutem. Trzy narożniki Hftera są przywiązane do roboczego stołu, tak żeby przewody elektryczne prowadzące do źródła zasilania nie zostały zerwane przy unoszeniu się liftera. Źródło zasilania wytwarza napięcie 15 000 V przy 250 W mocy. Tim stosuje generator napięcia firmy Information Unlimited, Inc., lecz zanim prąd dotrze do kondensatorów, jego napięcie zostaje zwiększone do 30000 V za pomocą domowej roboty transformatora. Przy pełnej mocy lifter napina trzymające go sznurki i tak ugina ramkę z balsy, że jest bliska złamania. Kondensatory liflerów są przedmiotem kontrowersji, ponieważ asymetryczne kondensatory nie powinny utrzymywać ładunków o dwóch różnych wielkościach. Mimo to liftery unoszą się w powietrzu i pytanie brzmi: w czym tkwi tajemnica? Oto, co się dzieje. Włączamy przełącznik i przy około 17500 V lifter zaczyna się chwiać i wznosi się. Po włączeniu pełnej mocy i uzyskaniu napięcia 30 000 V lifter ryczy i daje się zaobserwować powiew skierowany ku dołowi. Wielu fizyków nazywa to “wiatrem jonowym" i twierdzi, że to właśnie ten wiatr jest przyczyną wzlotu liftera. Czym jednak jest wiatr jonowy i czy może być przyczyną wznoszenia się liftera? Według Ventury “jonowy wiatr to ruch zjonizowanych cząsteczek, które lecą w dół zgodnie z ładunkiem elektrycznym". A oto teoria. Dodatnio naładowany drut w górnej części liftera podkrada elektrony z otaczającego go powietrza, którego cząsteczki ładują się w ten sposób dodatnio. Te dodatnio naładowane cząsteczki powietrza, inaczej jony, kierują się w dół w kierunku dużego źródła ujemnie naładowanych elektronów generowanych przez aluminiową folię. Te jony powietrza są większe i cięższe od poszukujących ich Tim Ventura z American Antigravity demonstruje działanie liftera. elektronów i w rezultacie powstaje wypadkowy ciąg w dół, który wypycha lifter do góry. Tak wygląda teoria i, prawdę powiedziawszy, jedyne, co mogę zrobić w celu jej weryfikacji, jest powtórzenie tego, co inni mówią na ten temat. Zanim to jednak zrobię, opiszę, czego doświadczyłem stojąc obok lewitującego liftera. W czasie kiedy lifter unosi się, emituje wysokie, jękliwe, syczące bzyczenie, poza tym czułem wyraźnie powiew, który docierał aż do mnie znad roboczego stołu znajdującego się pod lifterem. Co więcej, kiedy tam stałem, nie dotykając stołu, na głowie zaczęły mi się jeżyć włosy, tak jak to się dzieje, kiedy się naelektryzują. W celu ułatwienia analizy prądów powietrznych Tim posypał lifter pudrem dla dzieci. Większa jego część została ściągnięta na środek liftera, a następnie wessana pod spód. Czasami powstawał jakby wir, jako że od czasu do czasu widać było chmurę formującą się na tworzącej się pod lifterem kolumnie, która po uderzeniu w stół rozpryskiwała się na wszystkie strony. Czy to wiatr jonowy? Z całą pewnością wystąpił powiew i wyglądało to na ruch powietrza. Nie wiem, czy to był ruch jonów? Z całą pewnością coś wessało puder i skierowało go w dół, ale ezy to było coś więcej niż powiew powietrza, który dotarł aż do mnie, nie wiem. Czy przyczyną unoszenia się liftera jest ruch powietrza, bez względu na to, czy jest ono zjonizowane, czy nie? A może wiatr jest tylko produktem ubocznym? Czy jest możliwe, że kondensatory wytwarzają pole, które neutralizuje grawitację i umożliwia lewitację pojazdu? A może wytwarzają one jakieś zupełnie nowe pole o charakterze lokalnym, pole otaczające i popychające tę “bańkę pola" w górę – analogicznie do balonu napełnionego helem, który jest wypychany w górę przez otaczające go cięższe powietrze, które stara się wypełnić puste “pole" lżejszego helu. Ventura przypuszcza, że zachodzą tu co najmniej dwa zjawiska. Według niego, wiatr jonowy jest z całą pewnością jednym z nich, jako że jest ewidentnie dostrzegalny. Sądzi jednak, że oddziałuje tu również drugi czynnik i wiele osób się z nim zgadza. Większość spekulacji na jego temat dotyczy efektu Biefelda-Browna (“Brown" w tej nazwie odnosi się do T. Townsenda Browna, który jest dobrze znany z wczesnych badań nad kwantami oraz z prac, które z wielką uwagą omawia w swojej książce The Huntfor Zero Point Nick Cook). Efekt Biefelda-Browna głosi według Ventury, że nisko-wydajne, wysokonapięciowe, wypełnione powietrzem kondensatory o różnych lub asymetrycznych pojemnościach generują skierowane ku górze siły, od większego elementu do niniejszego, które na lifterze są skierowane od aluminiowej folii do drutu. Ta siła działa w kierunku [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|