, ANTYPOLONIZM ZDZIERANIE MASEK - ROBERT NOWAK, EBOOK 

ANTYPOLONIZM ZDZIERANIE MASEK - ...

ANTYPOLONIZM ZDZIERANIE MASEK - ROBERT NOWAK, EBOOK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak
Antypolonizm
zdzieranie masek
Wstęp
Ta książka jest wyrazem ogromnego niepokoju o dalsze losy Polski. Cóż, aż nadto
sprawdziły się moje alarmujące ostrzeżenia na ten temat przedstawione ponad pięć lat temu
w książce “Zagrożenia dla Polski i polskości". Chora, rozrywana jak “postaw sukna" przez
próżniacze, skorumpowane mało-polskie elity, Polska jest w coraz gorszej sytuacji.
Dryfujemy do Unii Europejskiej jak pijany statek, bez odpowiednich przygotowań i mądrego
fachowego sternika. A tymczasem nad Polską zaczynają się pojawiać coraz ciemniejsze
chmury, tak łatwe do przewidzenia w naszym geopolitycznym położeniu. Doszczętnie
prysnął tak długo hołubiony mit o polskoniemieckim pojednaniu. Nasz niemiecki “adwokat"
coraz wyraźniej zmienia się w naszego prokuratora, przygotowując się już do nie wyzbytych
nigdy roszczeń, które wysunie po naszym wejściu do Unii. A tymczasem zagrożenia te
przyjmuje naród z ogromnie osłabionym patriotyzmem i poczuciem polskości. Naród, w
którym aż 49 proc. ludzi nie ma pojęcia o straszliwych wołyńskich rzeziach, a aż 46 proc. nie
uważa Stalina za ludobójcę. Tak w nas zabito pamięć o historii narodu, o którym Jan Lechoń
kiedyś tak słusznie pisał:
Czy są dzieje piękniejsze niż twoje.
Najgorsze jednak jest jeszcze przed nami, i powinniśmy jak najszybciej spieszyć na
obronę zagrożonej Polski, bo już ostatnie larum grają. Przeważająca część Polaków niewiele
wie o toczonej od dziesięcioleci wojnie przeciw Polsce, o przybierającej z roku na rok sile
ofensywie antypolonizmu. Jesteśmy całkowicie usypiani w tej sprawie przez
rządzące
pseudoelity, które w części z próżniactwa, w części ze współdziałania z nacierającymi na
Polskę, starannie przemilczają lub negują zagrożenia. Milczą na ich temat również
największe, najbardziej wpływowe media polskojęzyczne lub wręcz je negują. Tak jak to
zrobiono w “Gazecie Wyborczej", gdzie kilka lat temu stwierdzono
ex cathedra,
że nie istnieje
coś takiego jak antypolonizm!
Mówią, że nie ma antypolonizmu wtedy, gdy Polacy są systematycznie oczerniani,
piętnowani jak naród złożony z trędowatych, w dosłownie setkach książek i tysiącach
artykułów, nie mówiąc o filmach kręconych dla wielomilionowych widowni (jeden z
najgorszych antypolskich utworów, telewizyjny serial “Holocaust" obejrzało 128 milionów
telewidzów!). Niewiele osób zdaje sobie sprawę z rozmiarów antypolonizmu. Ja sam pełne
rozeznanie zdobyłem dopiero po ponad 30 latach pracy nad tą tematyką, po przejrzeniu
dosłownie setek antypolskich książek. W opracowywanej do druku ponad 800-stronicowej
książce o antypolonizmie omawiam sto kilkadziesiąt książek, których autorzy świadomie, ze
złą wolą oczerniają nas jako naród, by wyrobić jak najgorszy nasz obraz u amerykańskich,
angielskich, niemieckich, żydowskich, rosyjskich i innych czytelników. Aby naród, który miał
tak chlubną heroiczną i martyrologiczną przeszłość, usilnie “przerobić" z “ofiary" na “kata".
Bo tylko po takiej oszukańczej przeróbce “dojrzejemy" do przyszłych nowych podziałów
Europy jako podmiot niemieckich roszczeń terytorialno-finansowych i żydowskich roszczeń
finansowych. Od rzekomego “kata" można będzie domagać się wszystkiego, co się tylko
zechce, tym bardziej że jest słaby, osamotniony i łatwy do schrupania.
Prezentowana tu książka jest swego rodzaju zwiastunem obszernej syntetycznej
książki o antypolonizmie, którą chciałbym wydać w przyszłym roku, jeśli będę miał poczucie,
że znajdzie się dość czytelników gotowych do przestudiowania całej jakże ponurej prawdy o
zewnętrznych zagrożeniach dla Polski, o różnych nurtach zagranicznego antypolonizmu. W
tym tomiku postanowiłem skupić się głównie nad jednym, ale szczególnie poważnym nurcie
antypolonizmu - przyczerniania Polski dla wybielenia Niemiec. O innych nurtach i innych
przyczynach antypolonizmu będę szczegółowo pisał właśnie w obszernej, przygotowywanej
na przyszły rok, syntezie. Uważam, że nie mamy wiele czasu, i trzeba jak najszybciej zrobić
wszystko dla odsłonięcia zamiarów przeciwników Polski. Stąd wynika też cała koncepcja
prezentowanego tu przedsięwzięcia. Obecny pierwszy tomik alarmuje o najważniejszym z
zagrożeń antypolonizmu. Dwa następne tomiki, które powinny ukazać się jeszcze do końca
tego roku, będą zgodnie z tytułem zdzierać maski ze złych pseudoelit, które nami rządzą.
Będą pokazywać, jak nas usypiają, a nawet jak nam przeszkadzają w narodowej
samoobronie, zamiast służyć Polsce. Tomik drugi będzie pokazywał z tego punktu widzenia
konkretnie po imieniu zachowania wielu najbardziej wpływowych polskich polityków i
zachowania osób z “elitki" kulturalnonaukowej, zbyt często uzależnionych od, delikatnie
mówiąc, zagranicznych “sponsorów". Cóż, “spisane będą czyny i rozmowy", Ostatni, trzeci
tomik będzie pokazywał sytuację w polskojęzycznych mediach, a także rozważał sytuację
stosunku ludzi Kościoła do antypolonizmu, na konkretnych przykładach - bardzo budujących
i mało budujących.
Chciałbym, żeby ta książka w jej trzech odmianach stała się “prawdziwym alarmem
dla obudzenia sumień jak największej ilości osób myślących i czujących po polsku!
Część I:
Wybielanie Niemiec kosztem Polski
Wśród zagrożeń światowej ofensywy antypolonizmu jest jedno zdecydowanie
najpoważniejsze i najniebezpieczniejsze dla Polski. Jest nim trwające od dziesięcioleci i
przybierające coraz bardziej na sile wybielanie zbrodni niemieckich doby wojny przy
równoczesnym przyczernianiu wojennej roli Polski. Coraz wyraźniejszy jest urabiany przez
wrogów Polski schemat. Polega on na świadomym urabianiu nam opinii kata, by od tak
sponiewieranych w opinii światowej tym łatwiej uzyskać w przyszłości jak największe
odszkodowania. Dużo trudniej byłoby takie odszkodowania wymuszać na Polsce, widzianej
zgodnie z prawdziwymi realiami wojny, jako ofiary tej wojny, kraju, który najwięcej ucierpiał w
Europie na skutek agresji z zachodu i wschodu. Myślę, że wobec Polski coraz wyraźniej
skierowany jest swoisty sojusz dwóch antypolonizmów: części bardzo wpływowych
środowisk żydowskich i niemieckich. Przedstawiciele obu tych antypolonizmów są
zainteresowani w takim
upokorzeniu Polski
(zwrot jednego z przywódców Światowego
Kongresu Żydów), w takim sponiewieraniu jej w opinii światowej, aby uzyskać od nas
ogromne odszkodowania. Środowiska żydowskie dążą tu do maksymalnych odszkodowań
za mienie żydowskie - na sumę ok. 65 miliardów dolarów (wg prof. N. Finkelsteina). Jak
wiemy, Żydzi otrzymali już ogromne odszkodowania od Niemców na wiele dziesiątków
miliardów dolarów, w przeciwieństwie do Polski, którą pozbawiono szans na takie
odszkodowania. (Trudno porównać z żydowskimi odszkodowaniami od Niemiec niewielkie
sumy, jakie otrzymują teraz polscy robotnicy przymusowi doby wojny). Co prawda niektórzy
przywódcy Światowego Kongresu Żydów uspokajają nas, że będą “wielkoduszni" wobec
Polski - rozłożą spłaty żądanego haraczu 65 miliardów - na raty. W każdym razie już widać
jak narasta apetyt i zachłanność niektórych środowisk żydowskich w USA i w Izraelu na myśl
o przyszłych niebotycznych zyskach, jakie uzyskają kosztem Polaków. Oto co pisał na ten
temat izraelski pracownik Daniel Fletcher w izraelskim dzienniku “Jedijot Achronost": “Wielu
potomków Izraelczyków, których pochłonął holocaust nie wie, że są milionerami, a wszystko,
co powinni zrobić, to odzyskać swoją własność (tj. mienie w Polsce - J. R. N.). Odzyskaną
własność Izraelczycy mogą wynająć firmom, a czynsz przynosi wpływy rzędu dziesiątków
tysięcy dolarów miesięcznie (wg tekstu D. Pasich w “Wiadomościach Kulturalnych" z 30
kwietnia 1995). Z kolei w programie jednej z największych i najpopularniejszych
amerykańskich stacji telewizyjnych CBS znalazł się reportaż Marii Kramer “Powrót do
Polski", eksponujący rozmiary roszczeń Żydów do mienia w Polsce. Można tam było się
dowiedzieć, że roszczenia dotyczą “mniej więcej jednej trzeciej Polski". (Por. korespondenta
Z. K. Rogowskiego z Los Angeles,
Apetyt na “jedna trzecia Polski",
“Nasza Polska" z 6
stycznia 1999). W nowojorskim studiu CBS, gdzie nadawano program M. Kramer, jedną ze
ścian przybrano biało-czerwoną flagą, nad którą wyeksponowano duży napis: “Return to
Poland" (Powrót do Polski) oraz spory kawałek drutu kolczastego. - “Przejrzysta aluzja do
uczestniczenia Polaków w holocauście" - komentował w swej korespondencji Zbigniew K.
Rogowski.
Równolegle do nasilających się roszczeń żydowskich Niemcy natomiast coraz usilniej
domagają się odszkodowań za mienie na polskich Ziemiach Odzyskanych, pomijając
ogromne koszty, jakie poniosła Polska na skutek ich agresji i okupacyjnych zbrodni, choćby
zniszczenia Warszawy, dom po domu, na zimno, po ustaniu walk powstańczych. Wejście
Polski do UE ma maksymalnie przyspieszyć spełnienie ich roszczeniowych marzeń. W
połowie września br. burmistrz Hamburga Ole von Beust powiedział:
Mamy jeszcze wiele
problemów w przyszłości do rozwiązania, np. problemy własności w stosunkach polsko-
niemieckich. Myślę, że gdy Polska przystąpi do UE, na pewno niejeden proces w tej sprawie
skończy się przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości!
(cyt. za tekstem M.
Aniszewskiego “Nasi najwięksi przyjaciele?", “Nasz Dziennik" z 7 października 2003 r.).
Wbrew zapewnieniom wygłaszanym przez prezydenta Kwaśniewskiego, premiera Millera,
ministra Cimoszewicza i niektórych innych najbardziej wpływowych dziś polityków wcale nie
jest zamknięta niemiecka droga do odszkodowań. Pisano o tym niedawno w tak wpływowym
dzienniku jak “Rzeczpospolita" (nr z 8 października 2003 r.) piórami niemieckiego adwokata
Stefana Hambury i redaktora naczelnego “Gazety Sądowej" Waldemara Gonczarskiego.
Autorzy wskazywali na to, że
30 września 2003 zapadło bardzo ważne orzeczenie ETS
(Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu - organu traktatu
ustanawiającego Wspólnotę Europejską - J.R.N.)
(C-224/01), które mówi, że państwo ponosi
odpowiedzialność za szkodę, jakiej doznała dana osoba wskutek błędnego lub wybiórczego
stosowania przez sądy krajowe prawa wspólnotowo-unijnego lub w wyniku jego
niestosowania (naruszenie to musi być oczywiste). Nawet jeśli doszłoby do blokady ze strony
sądów polskich w sprawach roszczeń majątkowych wypędzonych, być może trzeba by
zapłacić odszkodowanie według najnowszego orzeczenia ETS.
Autorzy ostrzegali przed lekceważeniem groźby roszczeń wobec Polski,
przypominając:
Kilka lat temu nikt nie wierzył w Niemczech, że trzeba będzie zapłacić
Polakom za pracę przymusową podczas drugiej wojny światowej. Stało się inaczej, chociaż
według orzecznictwa niemieckiego wszelkie roszczenia były przedawnione
(tamże).
Niemieckie roszczenia wobec Polski nasilają się tym mocniej, im bardziej rośnie
niemiecka amnezja na temat okrutnych zbrodni popełnionych na Polakach. A jest ona coraz
większa. Już ponad pięć lat temu wystąpił z alarmującymi ostrzeżeniami na ten temat bardzo
wnikliwy obserwator tego, co się dzieje w Niemczech były oficer WP żydowskiego
pochodzenia Michael Chęciński, autor głośnej książki “Poland. Communism. Nationalism.
Antisemitism". We wstępie do wydanej w 1998 roku w Toruniu książki “Zegarek mojego ojca"
Chęciński pisał:
Nie można lekceważyć nowego trendu w niemieckich mediach; od pewnego
czasu przy różnych okazjach, wymienia się jednym tchem zbrodnie Holocaustu,
bombardowanie Niemiec, wypędzenie Niemiec z terenów Sudetów i zachodniej Polski czy
tragedię uciekinierów z Prus Wschodnich. W ten sposób zaciera się granice między ofiarami
i sprawcami. Powoli Niemcy przekształcają się z winowajców w ofiary tej strasznej wojny.
Zatem, zostali oni niesłusznie wypędzeni z własnych miast i wsi (...) nie można i nie powinno
się ofiar niemieckiego barbarzyństwa i ofiar wśród Niemców opłakiwać tymi samymi łzami.
Jeśli roszczeniowcom żydowskim i niemieckim uda się maksymalnie szeroko
upowszechnić w świecie ohydnie zafałszowany czarny obraz wojennej roli Polski i Polaków,
to mają perspektywicznie zapewnioną dużą część sukcesu w swych przyszłych
rewindykacjach od Polski. Stąd tak niebywała i złowieszcza jest rola bardzo popularnych
filmów o antypolskiej wymowie czy wielu setek, a może już nawet paru tysięcy
polakożerczych książek. Parę lat temu zastanawialiśmy się w kręgach polonijnych w USA
nad tym skąd biorą się pieniądze na tak wielką ilość książek o strasznie antypolskim
nastawieniu. Moi rozmówcy wysuwali, być może bardzo trafne przypuszczenie, że na te
książki, za cichą umową żydowsko-niemiecką, idzie jakiś procent z sumy ogromnych
odszkodowań niemieckich dla Żydów. W sytuacji, gdy obie strony są zainteresowane jak
największym uczernieniem obrazu Polaków - z myślą o przyszłych rewindykacjach, nie
byłoby to wcale rzeczą dziwną. Jak inaczej bowiem można wytłumaczyć coraz liczniejsze
wypowiedzi czołowych postaci żydowskich - świadków holokaustu na różne sposoby
próbujących obciążyć Polaków winą za zagładę Żydów (choćby skandal ze stronami
internetowymi Centrum Wiesenthala, słowa słynnego badacza holokaustu Yehudy Bauera o
“polskim obozie koncentracyjnym Chełmno" etc.etc).
Ci świadkowie Holokaustu dobrze
wiedzą, kto mordował Żydów, ale prawdziwi odpowiedzialni - Niemcy już się
“wykupili"; czas więc na obciążenie Polaków.
Tym bardziej że Polacy są dziś tak słabi,
przewodzeni przez pokornych polityków “przepraszaczy" typu A. Kwaśniewskiego . Cóż, jak
pisała już na początku XX stulecia głośna publicystka Iza Moszczeńska:
Kto kark do ziemi
zgina, nie ma prawa dziwić się, że po nim depczą.
Ogromna większość Polaków nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń wynikłych przez
świadome przyprawianie nam gęby “kata" Żydów za okres wojny (niektórzy tylko przelotnie
coś zrozumieli na ten temat przy okazji rytualnych potępiań Polaków jako narodu za
Jedwabne). Nie wiedzą, że chodzi tu o prowadzoną przez dziesięciolecia świadomą politykę
wybielania Niemiec i przyczerniania Polski. Osoby, które w ostatnich latach alarmowały na
ten temat, mogły robić to tylko w niezbyt wpływowej grupie mediów patriotycznych. I
traktowani byli jako “prowincjonalne oszołomy", skłonne do jakichś ksenofobicznych
antyniemieckich obaw i urojeń. Stąd wynika podstawowy cel tego rozdziału mej książki -
pokazania na tle rozlicznych, mało znanych w Polsce świadectw, jak wygląda prawdziwa
gorzka prawda o procesie wybielania Niemiec kosztem Polski. Może te świadectwa
niektórym czytelnikom wydadzą się trochę zbyt monotonne w powtarzaniu tych samych
alarmów i ostrzeżeń. Pokażą jednak, że biją na alarm nie jacyś oderwani od życia i
pogrążeni w fobiach “oszołomi". Że robią to liczni prawdziwie europejscy obserwatorzy tego,
co się dzieje w świecie (tak jak prof. Z. Krasnodębski z niemieckiej Bremy), widząc
zatrważająco wzmagającą się silę opisanego tu zagrożenia dla Polski.
To, co tu opisuję powinno być rzeczą powszechnie znaną, czymś w rodzaju jednej z
elementarnych prawd Polaków. Nie jest taką prawdą i jest prawie nieznane z powodu
usypiającej roli spełnianej przez dominujące dziś polskojęzyczne media. Chciałbym, by tekst
tego rozdziału wstrąsnął jak największą ilością czytelników, a oni z kolei wstrząsnęli swymi
bliskimi i sąsiadami.
Jest bowiem czego się obawiać i czemu się przeciwstawiać!
Skutki układu niemiecko-izraelskiego
Misterne niemieckie działania dla przyczerniania obrazu Polski rozpoczęły się już w
połowie lat pięćdziesiątych, wkrótce po zawarciu w 1953 roku przez Niemcy Zachodnie
układu o rekompensacie dla uchodźców żydowskich z Niemiec. Układ ten był wstępem do
uchwalenia w Niemczech federalnego prawa o odszkodowaniach, które zagwarantowało
niemieckie wypłaty dla poszkodowanych Żydów lub osób pozostających na ich utrzymaniu.
Historyk Paul Johnson pisał w swej głośnej “Historii Żydów", że odszkodowania niemieckie
dla Żydów wyniosły kilkadziesiąt miliardów dolarów,
o wiele więcej niż kiedykolwiek Ben
Gurion lub Weizmann spodziewali się uzyskać.
Niemcy Zachodnie były tak “wspaniałomyślne" nieprzypadkowo. Grały o bardzo dużą
stawkę, pragnąc wyciszyć ataki na Niemcy za zbrodnie popełnione na Żydach, by
doprowadzić do stopniowego zapomnienia przez świat o nich. Bardzo wiele mówiąca pod
tym względem była wypowiedź przewodniczącego zachodnioniemieckiego Bundestagu dr.
Eugena Gerstenmaiera:
Niemcy znalazły się w getcie, którego ściany stworzone zostały
przez niechęć i nienawiść. Celem naszego porozumienia z Izraelem jest wydostanie
Niemców z tego getta na zawsze
(cyt. za W. Zajączkowski: “Martyrs of Charity", Washington
D.C., 1988, s. 58). Kanclerz Konrad Adenauer wyjaśniał później w swych wspomnieniach, że
Izrael potrzebował pieniędzy, a Niemcy rehabilitacji.
Na łamach izraelskiego dziennika “Haolam Haze" pisano w 1965 roku:
(...) Stosunek
naszego rządu oparty jest na cynicznej transakcji, może najbardziej cynicznej od chwili, gdy
Adolf Hitler proponował Brandtowi transakcje towarów za krew. Otrzymaliśmy pieniądze.
Otrzymaliśmy pomoc. Sprzedaliśmy RFN-owi świadectwo moralności następującej treści. My
państwo Izraela, ofiary nazizmu, uratowani z Oświęcimia, dyplomowany symbol postępu i
socjalizmu w świecie, potwierdzamy niniejszym, że posiadacz tego świadectwa nie jest już
faszystą, lecz całkiem nowym Niemcem, który ma prawo być przyjętym w każdym gronie(...)
(cyt. za S. Nowicki: “Wielkie nieporozumienie", Sydney 1970, s. 13).
Po procesie Eichmanna w prasie ukazało się wiele komentarzy twierdzących, że
doszło do cichego porozumienia między Adenauerem a Ben Gurionem. Proces miał skupić
się na Eichmannie, zostawiając w cieniu “czyny" innych eksnazistów, w tym Globkego,
jednego z najbliższych doradców Adenauera, niegdyś autora komentarza do Praw
Norymberskich w 1935 roku (początkowo Globke miał być wezwany jako świadek przed sąd
w Jerozolimie). W zamian za to porozumienie Niemcy Zachodnie miały dostarczyć Izraelowi
broni i sprzętu wojskowego.
Układ niemiecko-izraelski z 1953 roku spełnił w dwójnasób wszystkie nadzieje
pokładane w nim przez Niemców. Znakomicie ułatwił wyciszenie żydowskich krytyk zbrodni
popełnionych przez Niemców i rozpoczęcie stopniowego “dzielenia się" współudziałem w
nich z innymi, przede wszystkim kosztem Polaków. Jak pisał Stanisław Mroczkowski w
całkowicie przemilczanym w Polsce bardzo interesującym i rzeczowym artykule
“Antysemityzm" na łamach paryskiej “Kultury" z 1966 roku:
Celem zmniejszenia
odpowiedzialności za sprawę zagłady żydostwa europejskiego Niemcy Zachodnie starają się
wmówić, że masakra Żydów jest tylko częściowo winą reżimu hitlerowskiego, który bardzo
mało mógłby zadziałać w tym kierunku, gdyby nie pomoc ze strony narodów podbitych.
Zastąpienie Niemców nazistami
Jednym z najważniejszych elementów wybielania niemieckiej odpowiedzialności za
holokaust stało się konsekwentne dążenie do wyeliminowania słowa Niemcy w kontekście
zbrodni na Żydach, poprzez zastępowanie go słowem “naziści". Polka, Małgorzata Kałuża,
która długi czas przebywała w Stanach Zjednoczonych, tak pisała na ten temat w “Życiu" z 4
kwietnia 2000 r. pt. “Naziści, czyli kto?":
Oskarżenia Polaków o zakładanie obozów
koncentracyjnych, o antysemityzm wyssany z mlekiem matki, wracają falami w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl