, ANTYGRAWITACJA I GENERATOR EFEKTU SEARL'A, EKSPERYMENTY Z (ANTY)GRAWITACJĄ 

ANTYGRAWITACJA I GENERATOR EFEKTU ...

ANTYGRAWITACJA I GENERATOR EFEKTU SEARL'A, EKSPERYMENTY Z (ANTY)GRAWITACJĄ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANTYGRAWITACJA I GENERATOR EFEKTU SEARL'A
WSTĘP
W roku 1946, mając 14 lat, John SearI zbudował pierwszy model GES-a (Generator Efektu
Searla). Stworzył go pod wpływem snów, jakie miał w dzieciństwie. Mieszkał wówczas ze
starszym mężczyzną, który sfinansował jego prace, dostarczając wszystkiego, co było
potrzebne do tego celu. Później John podjął pracę w Midland Power Board i przekonał
właścicieli, aby zaopatrzyli go w sprzęt niezbędny do budowy generatora będącego
rozwinięciem wcześniejszych eksperymentów. SearI musiał zakupić na własną rękę jedynie
podstawowe materiały, resztę zapewniała firma. W rezultacie skonstruował kompletny
generator. Część prac wykonali w oparciu o jego instrukcje inni, jednak większość operacji
John przeprowadził własnoręcznie.
GES składa się układu trzech pierścieni oraz poruszających się między nimi rolek. Z powodu
prędkości ich ruchu obserwator może odnieść wrażenie, że widzi wirujące dyski, w
rzeczywistości jednak nie ma tam żadnych dysków. Pierścienie oraz rolki tworzą urządzenie
magnetyczne, które samo się napędza, wytwarzając przy tym elektryczność. Chociaż
konstrukcja sprawia wrażenie prostej, mamy do czynienia ze skomplikowanym urządzeniem
wykorzystującym magnetyzm ciała stałego. John zbudował je w celu pozyskiwania energii
elektrycznej i odniósł sukces, nie był natomiast przygotowany na to, co nastąpiło, gdy
zwiększył obciążenie generatora.
Do jego rozruchu wykorzystywano mały generator dieslowski, który wprawiał w ruch rolki.
Było to niezbędne, gdyż wykonując je nie przestrzegano ściśle wskazówek Johna. Gdyby
wykonano je zgodnie z jego instrukcją, rolki zaczęłyby wirować tocząc się po powierzchni
pierścieni samoistnie. Urządzenie nie potrzebowało żadnego silnika zewnętrznego, a jedynie
małego generatora do rozruchu. Po wprawieniu GES-a w ruch generator nie był już potrzebny
i odłączano go.
GES funkcjonował dokładnie tak, jak przewidział SearI. Wytwarzał nadającą się do
wykorzystania elektryczność. Kiedy jednak badacz zwiększył obciążenie, aby przekonać się,
ile można z niego wydusić, generator zaczął zachowywać się odwrotnie niż wszelkie znane
generatory. Zamiast rozgrzać się i zwolnić, stał się chłodniejszy i zwiększył obroty, aby
podołać obciążeniu.
W miarę wzrostu obciążenia temperatura spadała coraz bardziej, a gdy osiągnęła około 4
stopni Kelvina, urządzenie przeszło w stan nadprzewodzenia, wytworzyło wokół siebie pole
grawitacyjne i oderwało się od Ziemi. Wzniosło się na wysokość 50 stóp (15 m), po czym
zawisło nieruchomo na kilka minut, wciąż nabierając prędkości. Wokół generatora zajaśniała
różowa poświata. W tym stadium urządzenie wytworzyło wokół siebie próżnię, a
towarzyszące temu napięcie przekraczało 10
7
woltów i wciąż rosło. W efekcie okoliczne
radioodbiorniki zaczęły się samoczynnie włączać, gdyż tak wielkie napięcie indukowało prąd
elektryczny w przewodach zasilających. Napięcie oraz pole grawitacyjne wciąż rosły i po
kilku minutach urządzenie wystrzeliło w górę, i już nigdy więcej go nie widziano.
Od czasu tej przygody profesor SearI opracował metody sterowania generatorem. Jeden
egzemplarz wykorzystał do zasilania w energię elektryczną własnego domu. Zbadał ponadto
przydatność GES-a jako napędu w lotnictwie, co zaowocowało zbudowaniem latającego
pojazdu zdolnego prześcignąć dowolny konwencjonalny samolot oraz statek kosmiczny.
Modele, które zbudował i poddał testom w powietrzu, były szeroko omawiane w gazetach i
magazynach w roku 1971. Na 3 miesiące przed zbudowaniem pojazdu załogowego, został
niesłusznie osadzony w areszcie na podstawie zmyślonego oskarżenia firmy energetycznej,
ponieważ do zasilania domu używał energii z GES-a, a nie energii konwencjonalnej, którą
musiałby kupować od nich.
Próbując przekazać tę technologię całej ludzkości John SearI przeszedł wiele ciężkich prób.
zarówno w wymiarze fizycznym, jak i umysłowym. Gdy spoglądam na jego życie, jestem
pełen zdumienia, że starczyło mu odwagi oraz wytrwałości do dalszej pracy nad tym
urządzeniem.
BLOKOWANIE WYNALAZKÓW
Wielu czytelników wie o innych pełnych pomysłów twórcach nowych technologii skarconych
przez prominentnych ludzi sprawujących kontrolę nad wielkimi pieniędzmi, którzy od
wieków powstrzymują postęp i tłamszą nowe idee w imię nauki, religii i bezpieczeństwa
rządu. Wiele osób uznawanych dziś za wybitnych uczonych miało w swoich czasach opinię
szaleńców bądź spotykało się z prześladowaniami za herezje wobec nauki kościoła. Ile
wiedzy utraciliśmy przez ignorancję oraz zachłanność ludzi dbających wyłącznie o siebie i
swoje interesy? Większość “zdeptanych" przez establishment wynalazców nigdy potem nie
doszła już do siebie. Albo dali oni za wygraną, albo zostali zaszczuci do tego stopnia, że nie
byli w stanie komukolwiek przekazać swoich idei oraz poglądów.
Ostatnio stwierdziłem, że wynalazcy maszyn czy też urządzeń o wysokiej wydajności
energetycznej (darmowa energia) spotykają się z odmową przyznania patentu i, co więcej, w
większości przypadków ich wynalazki ulegają utajnieniu i zostają objęte zakazem stosowania
ze względów wojskowych. Co ciekawe, ta klauzula ma charakter międzynarodowy.
Wynalazcom nie wolno publikować szczegółów swoich urządzeń, które zostały nią objęte, ani
promować ich w żaden inny sposób. Innymi słowy, ich urządzenia automatycznie stają się
wyłączną własnością dysponującego nienaruszalnymi prawami establishmentu.
Fakt istnienia sformalizowanego mechanizmu ukrywania tego typu wynalazków był przez
wiele lat pilnie strzeżoną tajemnicą. Wielu wynalazców podnosiło tę kwestię, jednak opinia
publiczna nie uświadamia sobie, że jest pozbawiana czystej, darmowej energii przez
organizacje, które wolą zarabiać pieniądze i manipulować masami, niż udostępnić wszystkim
takie technologie, John R
Poniższy wywiad przedstawia człowieka, który nie dał za wygraną i nie uległ woli chciwych,
skorumpowanych ludzi. Jeżeli pragniemy takiej technologii, musimy o nią walczyć. W
odróżnieniu od wprowadzanych na rynek nowych zabawek, nikt nie poda nam jej na
srebrnym talerzu. Jej wprowadzenie napotka z pewnością opór i jeśli chcecie ją mieć,
przeczytajcie.
WYWIAD Z PROFESOREM JOHNEM R.R. SEARLEM
Spytałem Johna, co sprawia, że te dyski latają.
John Searl:
Całe urządzenie pracuje dzięki spadkowi temperatury. Generator staje się
nadprzewodnikiem. W tym stanie układ atomów w matrycy zmienia się tak, że elektrony
muszą poruszać się do przodu. Im wolniej poruszają się one w głównej matrycy, tym większa
może przepłynąć przez nią moc. Jednak siła pojedynczego jądra sprawia, że tamta siła
przyspiesza do pola magnetycznego.
Znajduje się tam wirujące pole magnetyczne. Jeśli więc mamy statek kosmiczny, naprawdę
duży pojazd, to pole grawitacyjne Ziemi musi wytwarzać taki sam typ energii jak pojazd,
ponieważ działa dokładnie tak samo jak GES.
W ten sposób grawitacyjna energia Ziemi zapewnienia ciągłą pracę GES-a. Wszystko jest ze
sobą powiązane. A zatem takim pojazdem można bardzo łatwo sterować w kosmosie, gdyż
ocieramy się o pola grawitacyjne różnych planet dostarczając w ten sposób energii swojemu
pojazdowi. Sam generator jest odbiornikiem. Kiedy opuszcza się Ziemię, jest ona naszą siłą
podstawową, natomiast obiekt docelowy – siłą drugorzędną. Po pewnym czasie siła
drugorzędna staje się siłą podstawową, a Ziemia – siłą drugorzędną.
Powłoka pojazdu przypomina gigantyczne anteny. Istniejące wokół obrzeża pojazdu pole
magnetyczne sprawia, że jego powłoka zachowuje się jak para anten odbiorczych, a zarazem
jak magnetyczna soczewka ogniskująca się na planetach. Tak więc zawsze ma się przed sobą
coś, na czym możesz się skupić i zawsze ma się coś takiego za sobą. To jest wielka
elektromagnetyczna soczewka.
Wokół stojącego na ziemi modelu powstaje próżnia i Ziemia go odpycha. Ciśnienie samej
Ziemi. Elektromagnetyczne pole Ziemi odpycha pojazd. Chcąc zatrzymać model na Ziemi,
należy przyłożyć nacisk z góry, aby zrównoważyć siły. Planety oddziałują na nas z pewną
siłą. Pojazd i wszystko, co się w nim znajduje, należy traktować jako odrębny świat. Ziemia
jest o wiele większa, więc to ona oddziałuje na pojazd. Ale działa w kierunku przeciwnym.
Ma działanie odpychające. Odpycha pojazd.
John Thomas:
Przebywając w pojeździe nie odczuwa się przyspieszenia, czy tak?
Searl:
Nie, nie czuje się nic i dlatego musi się polegać na przyrządach, jeśli chce się wiedzieć,
co się dzieje na zewnątrz. Nigdy nie prowadzono lotów załogowych, ponieważ pojazdy nie
były dostatecznie hermetyczne, a należy pamiętać, że GES wytwarza próżnię. Wszystkie
modele były sterowane drogą radiową. Miałem zdjęcie pojazdu wykonane z drugiego
pojazdu. Wszystkie moje fotografie zostały zniszczone. Można było na nich zobaczyć, że
lecący pojazd jest niezwykle jasny z góry i ciemny od spodu, co dowodzi, że przyciągana
przez jego wierzchołek energia jest rzeczywiście zużywana przez pojazd. Największy pojazd
miał 48 stóp [14,4 m] średnicy. Ten, który chcemy zbudować teraz, będzie miał średnicę 129
metrów i przystosowany będzie do lotów załogowych.
Thomas:
Jak szybko będą poruszać się te pojazdy?
Searl:
Z prędkością bliską prędkości światła. W atmosferze muszą lecieć wolniej. Z uwagi na
gęstość powietrza należy wznieść się na wysokość ponad 30 000 stóp [9 000 m]. Czas
przelotu z Nowego Jorku do Londynu szacujemy na 20 minut, z Londynu do Niemiec – 5
minut, a do Australii lub Japonii – 30 minut.
Thomas:
Jakie rozmiary miały zbudowane przez pana latające pojazdy?
Searl:
Największy miał 40 stóp [12 m]. Mieliśmy też dwa trzydziestoośmiostopowe. Ten,
którego budowę pozwoliliśmy śledzić mediom, DEMO-1, mierzył 21 stóp [6,3 m].
Thomas:
Co się stanie, jeśli zbliżymy taki pojazd, powiedzmy, do samochodu albo czegoś
innego? Czy może on zbliżać się do innych obiektów?
Searl:
O tak. Gdybyśmy zbliżyli go, dajmy na to, do samochodu – wiedząc rzecz jasna, że
nikogo w nim nie ma – moglibyśmy go podnieść. Z pasażerami byłoby to niemożliwe,
ponieważ w samochodzie prawdopodobnie nie byłoby tlenu.
Thomas:
Rozumiem, pole otoczy samochód?
Searl:
Tak, otoczy i wtedy będzie można podnieść samochód. Samochód utraci swój ciężar.
Nie wolno go podnosić z ludźmi, ponieważ mogliby oni ucierpieć nie mając kombinezonów
ciśnieniowych ani aparatów tlenowych.
Thomas:
Rozumiem. Myślałem, że pole będzie wszystko odpychać.
Searl:
Nie. Odpycha tylko wówczas, gdy coś porusza się w jego kierunku. Jeśli znajdzie się
nad jego wierzchołkiem, nie zostanie odepchnięte, ponieważ posiada masę zapobiegającą
odepchnięciu. Kiedy jednak trafi w próżnię, zostanie zassane. Z kolei jeśli coś nadlatuje ku
tobie jak rakieta, zostanie zepchnięte z kursu. Będzie powoli zmieniać kierunek, a kiedy
dosięgnie skraju pola, skręci pod kątem 45 stopni.
Thomas:
Och, to doskonała cecha!
Searl:
Tak, obiekt skręca i obiera zupełnie inny kierunek. Jeśli pędzi się przez kosmos w
statku kosmicznym, a z naprzeciwka nadlatuje wielka bryła skalna, statek musi obliczyć,
który z obiektów posiada większą energię kinetyczną – czy zbliżająca się skała, czy statek.
Jeśli skała, wówczas statek musi usunąć się w bok. Jeżeli jednak jego energia przewyższa
energię skały, wówczas to ona zmieni swój kurs, zostanie odepchnięta.
Thomas:
A zatem, tak czy inaczej, nie dojdzie do zderzenia. To dobrze!
Searl:
Rozpędzaliśmy model w kierunku mojego domu, aby wykazać, że nie może on
uderzyć w budynek. Gdy tylko podlatywał bliżej, pole odpychało go z powrotem.
Thomas:
Czy pański pojazd odbył kiedykolwiek lot załogowy?
Searl:
Nie, ani razu. Z powodu wytwarzanej przez tę maszynę próżni trzeba by było
wyposażyć ludzi w systemy podtrzymujące życie, które są niestety niezwykle drogie. Przed
startem sterowanego radiem P-11 straciłem sześć maszyn.
Model P-11 Generatora Efektu Searl'a
Thomas:
Czy to prawda, że maszyny 21 i 22 przebywały na orbicie przez dwa lata?
Searl:
O tak! Większość pojazdów była tam przez 10 lat, zanim się ich pozbyliśmy.
Thomas:
Miał więc pan tam w górze kilka swoich maszyn przez 10 lat?
Searl:
Tak. Kiedy już wykonały to, czego od nich oczekiwaliśmy, nie mogliśmy wykorzystać
ich do niczego więcej, jeśli nie chcieliśmy ujawnić ich istnienia. A tego nie mogliśmy zrobić
przed uzyskaniem dostatecznej ilości danych pozwalających na umieszczenie w jednym z
nich człowieka. Wie pan, media pełne są technologicznych ignorantów, którzy nie są w stanie
pojąć, dlaczego nie można zorganizować dla nich lotu załogowego. Jeśli nie jesteś w stanie
wsadzić ich na pokład, mogą zrobić ci złą reklamę i napuścić na ciebie rząd.
Thomas:
Myślałem, że pańskie pojazdy przebywały w kosmosie najwyżej dwa lata.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl