, AS - Jeszcze jeden dzien w raju, Ebooki z podarków 

AS - Jeszcze jeden dzien w raju

AS - Jeszcze jeden dzien w raju, Ebooki z podarków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Sowa AleksanderJeszcze jeden dzień w rajuCzwórka zwykłych ludzi. Trzy kłamstwa i hipnotyczna opowieść omiłości, namiętności i żądzy. Kobieta i mężczyzna, romans, gorącepożądanie i niszcząca wszystko zazdrość.„Jeszcze jeden dzień w raju” to opowieść o ludziach zaplątanych wewłasnych uczuciach. Studium uczuć, charakterów, emocji i obsesji.Historia, która mówi o tym, co ważne, prawdziwe i co czasem takbardzo potrafi nas boleć. Powieść o prawdziwych wydarzeniach, otrudnych wyborach i ich konsekwencjach. Historia o całym życiu iopowieść o jednym dniu. Najważniejszym dniu w życiu, bo to tenmagiczny dzień. Dzień, który zmienia w życiu wszystko.„Jeszcze jeden dzień w raju” to nieprzyzwoicie prawdziwa historia, wktórej wcale nie pojawia się raj. Raczej pytanie – jaką cenę trzebazapłacić by się do niego dostać.DedykacjaOpole 2011Nie czytaj, jeśli nie chcesz, aby Twoja czerwona sukienka byłajeszcze czerwieńsza. Nie czytaj, jeśli nie chcesz mnie znienawidzić.Dziewczynie o Perłowych Włosach1.Dworce są bardzo do siebie podobne. Budynki z czerwonej cegły,betonowe perony, żelazo torów i kabli; zimą gawrony, szprycerzy ibezdomni. Ale stojąca na peronie dziewczyna nie zastanawiała się nadtym. Myślała o zupełnie czymś innym, odległym jak oceaniczneantypody. Z kontemplacji wyrwały ją słowa:– Stacja Opole Główne, stacja Opole Główne.Z holu dworca patrzyła na wyjście. Rzuciła nerwowe spojrzenie nakolejowy zegar, identyczny jak zegary na innych dworcach.– Jeszcze nie czas, jeszcze muszę poczekać – myślała. Stała nawschodnim krańcu peronu, w miejscu, z którego doskonale widziała,pozostając jednocześnie niewidoczną. Zapaliła papierosa i sięzaciągnęła.– Mógłbyś mnie poczęstować? – przestraszona aż podskoczyła. –A... Bardzo panienkę przepraszam... Nie zauważyłem – bezdomny,zupełnie niespeszony, że wziął ją za chłopaka, przyłożył zgrubiałą dłońdo popękanych ust i ciągnął dalej – nie poczęstowałaby mnie panipapieroskiem? Skoro biegasz sobie dla zdrowia wieczorami i tak ci tenpapierosek jest chyba niepotrzebny, a mnie przyda się bardziej –mamrotał mieszając formy grzecznościowe.– Zjeżdżaj – warknęła.– O! Nie musisz być taka niegrzeczna, nic ci nie zrobiłem. Mimo,że sama sporo wypiła, poczuła, że śmierdzi. Zalatywało od niegoalkoholem, odorem brudu, męskiego potu i moczu. Zemdliło ją.– Spierdalaj, mówię, bo zawołam sokistów! Nie rozumiesz? –wrzasnęła.– A, rozumiem, rozumiem – bezdomny z niechęcią odwrócił się imachając obojętnie ręką, mruknął ni to do siebie, ni do niej. – Niemusisz być taką suką! Chciałem tylko papierosa.Dziewczynę rozdrażniło to jeszcze bardziej, ale nie odezwała się.Nie chciała, aby ktokolwiek ją teraz zobaczył. Spojrzała raz jeszcze nazegar i zatrzymała błękitne oczy na dużej wskazówce. Poczułanieprzyjemny dreszcz. Wieczór był chłodny. Przemarzła w sportowymstroju. Nie padało, a mimo to powietrze było ciężkie od wody.Przypominało tchnienie wodospadu. Mgła stopniowo gęstniała,rozmywając i wymazując kontury rzeczy bliższych, czyniłajednocześnie te dalsze nieistotnymi dla źrenic. Przyćmione światłodworcowych lamp rzucało parasole upiornego blasku.Wtem usłyszała kroki. Dochodziły od strony wejścia. Naciągnęłakaptur mocniej na głowę i skryła się za filarem. Mrugająca i żarzącaostatkiem sił świetlówka, co chwilę skrywała ją na kilka sekund wnieprzeniknionym mroku dworcowego zaułka.Czyjeś stopy cichutko stukały w posadzkę. Kobieta powolizbliżyła się do krawędzi peronu. Wszystko szło zgodnie z planem –sądziła. Miała wrażenie, że zastawiona przez nią pajęcza sieć powolinapręża się i za chwilę ugnie pod ciężarem ofiary.Czekała na Bruna. Nieznajoma się nie liczyła. Nie liczyła się jejtożsamość, choć w istocie powinna. Nagle w ciszy zabrzmiały kolejnekroki. Ukryta za filarem Beatka spostrzegła cień idącego mężczyzny. Jejserce zabiło mocniej. Chociaż nie widziała twarzy, a jedynie zarys,natychmiast poznała mężczyznę. Przynajmniej tak jej się wydawało. Tobył Bruno. Bo to on miał być. Przywarła plecami do drewnianego filara,oddychając głęboko. Dziewczyna z peronu i Bruno tymczasem sięzbliżyli. Nie tego się spodziewała. Targała nią zazdrość, złość,rozczarowanie i nagle, jak zastrzyk adrenaliny, chęć zemsty. Alkoholpotęgował doznania. Wieczór wydawał się jej magiczny. Pusty dworzec,mokre od mgły, gęste i ciężkie powietrze. Wszystko sprawiało wrażeniesnu.Miała nadzieję, że Bruno nie przyjdzie, że będzie tu sama, ale…Przyszedł i rozmawiał z kimś. Był inny, zresztą było to teraz nieważne.Ważne, że przyszedł. Nigdy by tego nie zrobił, gdyby jego słowa byłyprawdziwe. Wiedziała to doskonale. Ta myśl rozrywała jej serce, jakbywypełnione było nieustannie wybuchającym dynamitem.– Międzynarodowy pociąg relacji Kraków Główny-Berlin ZOOwjeżdża na tor pierwszy przy peronie drugim – zapowiadacz oznajmił –przy wjeździe pociągu...Potrójne światło hamującej wprawdzie, ale nadjeżdżającejz ogromną prędkością elektrycznej lokomotywy zbliżało się z łoskotem.Gdy do jej uszu doszedł pisk i ziemia zadrżała, już się nie kryjąc, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl