,
ANEGDOTY O MARSZAŁKU PIŁSUDSKIMANEGDOTY O MARSZAŁKU PIŁSUDSKIM, 💞 Najnowsza historia Polski, II Rzeczpospolita
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Strona 1 z 2 Anegdoty Dodany przez: Redakcja KNM Marszałek Piłsudski nie cierpiał ostentacyjnej ochrony, mawiał, (jak to u niego, soczyście), Ŝe „w Polsce Ŝyje i sam własnej... upilnować potrafi”. Kiedy tylko mógł, wymykał się ochronie. Pewnego dnia zniknął z Belwederu, razem z córkami. Wśród ochrony zapanowała panika, wreszcie znaleziono całą trójkę w ulubionej przez nich cukierni w Hotelu Europejskim przy Krakowskim Przedmieściu, na lodach. Dodajmy, Ŝe marszałek wtedy zapomniał zabrać pieniędzy i by zapłacić rachunek, musiał je poŜyczyć od adiutanta; dług oczywiście uregulował natychmiast po powrocie do Belwederu – mimo nieśmiałych protestów krygującego się oficera. 1 Przed wyjazdem z Japonii, Józef Piłsudski wydał przyjęcie. Główną atrakcją była specjalnie przyrządzona ryba, leŜąca na własnej, podwiniętej złotej skórce. Kiedy Piłsudski pałeczkami podniósł kawałek do ust, ze zdumieniem ujrzał, Ŝe ryba łypie na niego strasznym okiem, rusza pyszczkiem i tłucze ogonem w talerz. Wypluć nie moŜna, bo afront (a twarze japońskich dyplomatów wyraŜają niebiański zachwyt), połknąć teŜ się nie daje. Przynajmniej na trzeźwo. "Pierwszy i jedyny raz" wspominał potem Filipowicz widziałem, Ŝe Ziuk potrafił wypić jednym duszkiem pół szklanki koniaku. Z koniakiem popłynęła jakoś i ta ryba. Jak się później okazało, była jedynie ogłuszona, sztuka zaś polegała na tym, by zjeść ją zanim się obudzi". 2 Generał Bolesław WieniawaDługoszowski (19181935), wielki oryginał i dzielny Ŝołnierz, bohater wielu anegdotek z okresu międzywojennego, a przy tym protegowany samego marszałka Józefa Piłsudskiego, kiedyś wielce „narozrabiał”, za co musiał się zameldować u przełoŜonego. Do raportu jednak przybył… po cywilnemu. Zdenerwowanemu Piłsudskiemu wyjaśnił: „Melduję posłusznie, panie marszałku, Ŝe polski generał w mundurze nie moŜe dostać po pysku”. Rozbawiony zwierzchnik machnął ręką i zrezygnował z ukarania niesfornego bon vivanta. 3 Generał Bolesław WieniawaDługoszowski w 1938 roku został ambasadorem Rzeczypospolitej w Rzymie – jak mówiono, przy Kwirynale (na tym wzgórzu był pałac – siedziba króla Włoch, obecnie jest tam rezydencja prezydenta Republiki). Złośliwa ulica stolicy natychmiast ułoŜyła anegdotkę na temat okoliczności owej nominacji. Podobno po jakimś kolejnym ekscesie generała zrozpaczony prezydent Ignacy Mościcki miał się złapać za głowę i stwierdzić: „No i co ja mam zrobić z tym Wieniawą, chyba go poślę do kryminału”. Szef protokołu dyplomatycznego nie dosłyszał i tak Długoszowski się znalazł... przy Kwirynale. Swoją drogą generał na nowym stanowisko spisywał się znakomicie. 4 Była to niezmiernie przykra gra. Nie mówiąc o głodzie, który mi bardzo dokuczał, tem bardziej, Ŝe Ŝandarmi przysyłali mi w tym czasie wyszukane i smacne obiady, które musiałęm odrzucać.... lecz samo udawanie obłędu, ciągła baczność na swe ruchy, na wyraz twarzy, konieczność wypowiadania od czasu do czasu jakichś nonsensów, męczyła mnie niezmiernie, a czasem wprost śmieszyła widokiem przeraŜenia, jakie wbudzało umoje zachowania w Ŝandarmach... Po kilku tygodniach byłem tak zmęczony, iŜpostanowiłem przerwać. Siły mnie opuszczały, ledwie chodziłem... Wydawało mi się czasami, Ŝe stoję u brzegu jakiejś otchłani, w którą zapadnę się juŜ bezpowrotnie. Przestałem więc udawać, zacząłem jeść i zachowywać sięzupełnie naturalnie. Myślałem sobie, ze sie nie powiodło! Ha trudno!... CoŜ robić!... Wtem drzwi otwierają się, wchodzą Ŝandarmi, wołają mnie do kancelarii, niosą za mną rzeczy... Wywieziono mnie do Petersburga, do szpitala Sw. Mikolaja. Okazało się, ze przerwa w obłędzie włąśnie była potrzebna w rozwoju choroby, Ŝe ona ostatecznie przekonała obserwatorów, Ŝe jestem chory!... 5 W 36 numerze "Robotnika", w wydrukowanym na pierwszej stronie artykule pt.Triumf wolnego słowa, Józef Piłsudski przytacza anegdotę o zawziętym tropicielu prasy socjalistycznej, szefie Ŝandarmów Orłowie. Wyprawiając jednego ze swych agentów do Niemiec, Orłow wydaje mu słuŜbowe polecenie: "Gdy będziesz pan w Norymberdze, zajdź pan pod pomnik Gutenberga i pluń mu pan ode mnie w oczy". 6 W początkach 1909 roku, Piłsudski przebywał w Zakopanem. Spotkał się wówczas z śeromskim, który podaje taką anegdotę. "Zastałem go siedzącego przy stole, stawiającego pasjansa. Siedział w kalesonach, bo jedyną parę spodni, jaką posiadał, oddał właśnie krawcowi do zacerowania dziur (...) załoŜyłem sobie [powiedział Piłsudski, Ŝe jeśli mi ten pasjans wyjdzie, to będę dyktatorem Polski". 7 Podczas "leczenia" w więziennym szpitalu św.Mikołaja w Petersburgu, Piłsudski miał okazję poznać obłąkanych róŜnorakiego autoramentu. Wśród osobliwości był minn. "polityczny", tupaniem dający znak ukrytym w podziemiach kompanom, z którymi stale przygotowywał zamach na Ŝycie cara. Inny, jakŜe typowy i powszechny rodzaj wariata, uwaŜał się za Chrystusa. Mało tego, był czczony przez innych obłąkanych. Padali oni przed nim na podłogę i całowali po rękach, płacząc i prosząc o cud. Był teŜ potęŜny, niezwykle agresywny Ŝyd, który jednak Piłsudskiego bardzo szanował nazywając "barinem". Pewnego razu, mimo spętania, zaczął ciałem taranować innych pacjentów. Dopiero Piłsudski miał go uspokoić mówiąc: "nie bij! zawtra budiesz bit". śyd posłuchał i dopiero następnego dnia rozpoczął tłuc pozostałych osadzonych krzycząc "barin wielał!" (pan kazał!...). Inną niebezpieczną przygodę przeŜył pewnej nocy, gdy terroryzujący oddział "woźnica" domagający się od wszystkich datków, wziął na celownik samego Piłsudskiego. Gdy przyszły Marszałek odmówił oddania papierosów, wariat odparował, Ŝe i tak ukradnie i o mało nie zakończyło by się tragicznie. W ostatniej chwili Piłsudski zaskoczył napastnika, sam atakując krzykiem "Wynoś się, a za to Ŝeś tu przyszedł, przez pięć dni nie dostaniesz!". Zaskoczony woźnica oddalił się z nosem na kwintę. 8 Do szkoły w Rajbrocie przybył w sylwestrowy wieczór z pobliskiej Lipnicy brygadier, Piłsudski, który poprosił o wygłoszenie noworocznego toastu swojego ulubieńca znanego z fantazji i dzielności ułana Bolesława WieniawęDługoszowskiego. Wieniawa, któremu juŜ "kurzyło się ze łba regulaminowo", Ŝyczył Piłsudskiemu by jako naczelnik "zespolił i dał naszej Ojczyźnie nad wszystkimi wrogami ostateczne zwycięstwo". Po latach, gdy Piłsudski został Naczelnikiem Państwa, koledzy ochrzcili Wieniawę mianem Wernyhory z Rajbrotu. Trzy dni temu nazad (we wtorek, czy we czwartek, dobrze nie pamiętam), o wpół do dziewiątej rano wchodzi do sklepu jakiś wysoki męŜczyzna z dość duŜą brodą, bez dwóch zębów na przedzie, z twarzą koloru nie bardzo czystej miedzi i ze słowami: Jak się masz Zygmusiu! rzuca się do mnie witać się. Ja aŜ w tył odskoczyłem; zdawało się, iŜ jak Ŝyję nie widziałem tego człowieka, który z twarzy bardziej był podobny do czerwonoskórego mieszkańca Ameryki, niŜ do Polaka. Mówię: Ja Pana nie przypominam, czy nie ma Pan pomyłki? Pomyłki nie mam, ale widzę, Ŝe trzeba przedstawić się: Józef Piłsudski. Szedł wówczas z wogzalu (dworca) zabawił u mnie z godzinę i poszedł do swoich, gdzie teŜ jakoby nie wszyscy poznali" 9 . Strona 2 z 2 Poszedłem pewnego razu do nędznej jurty , w której przebywała cyganka, trudniąca się wróŜbiarstwem , zamawianiem i leczeniem. Zachciało się popatrzeć w przyszłość. PowróŜ, babo rzekłem. Cyganka nie dała się prosić. Coś tam mruczała, skrzeczała i wreszcie ujęła mnie za rękę. Gdy jednak spojrzała na dłoń, twarz się jej wykrzywiła strachem, czy teŜ zdziwieniem. Krzyknęła tylko: Cariom budziesz! i uciekła 10 . W ostatnich latach swojego Ŝycia Marszałek Piłsudski długo chorował w związku z czym lekarze przepisali odpowiedni sposób odŜywiania i stosowanie diety. JednakŜe pacjent nie zawsze postępował według ich zaleceń. Po latach wspominała Ŝona Piłsudskiego: „Starałam się jak mogłam przestrzegać w domu zaleceń dietetycznych. MaŜ jednak nigdy nie przejmował się zbytnio swoim zdrowiem i płatał czasem chłopięce figle. Pamiętam jak przed wyjazdem na Maderę w 1934 r. przygotowałam do podróŜy całą walizkę dietetycznych zapasów. W chwili odjazdu pociągu, gdy stałam juŜ na peronie, znbaczyłam, Ŝe coś mi pokazuje z łobuzerskim uśmiechem. — Była to długa wędzona polędwica, za którą przepadał. W tajemnicy przede mną kazał adiutantowi kupić zabronione przysmaki na drogę" 11 . Gdy Gdynię juŜ zbudowano, Marszałek nie kwapił się wcale, by ją odwiedzić. Aby zwabić go nad Bałtyk, wicepremier Kwiatkowski musiał uciec się do fortelu. Bywając w domu Piłsudskiego, zabawiał córki Marszałka opowieściami o statkach i marynarzach. Panny szybko połknęły bakcyla i na rodzicach wymogły wyprawę nad morze. Uzgodniono, Ŝe pojedzie z nimi pani marszałkowa. Ta jednak w dniu wyjazdu poczuła się "niedysponowana" i do Gdyni musiał pojechać tata 12 . Skądś, z głębi Rosji, z odpowiednimi rekomendacjami przybył powaŜny, juŜ trochę szpakowaty, męŜczyzna i zwrócił się do mnie z prośbą o pośrednictwo przy zawiązaniu stosunków z P.P.S. JakiŜ ma pan interes do P.P.S.? zapytałem. . Hm Interes jest bardzo skomplikowany. Widzi pan, my tam w Rosji zawiązaliśmy stowarzyszenie w celu obalenia cenzury. Cenzury? zawołałem zdumiony. AleŜ, panie, czy nie praktyczniej byłoby zacząć od obalenia cara, który tę cenzurę ustanawia? 13 Przypisy: 2. Opis za: W.PobógMalinowski, Józef Piłsudski 19011908. W ogniu rewolucji. Warszawa 1935, s.214. Anegdota przytoczona za B. Urbankowski, Józef Piłsudski marzyciel i strateg, Warszawa 1997, s.111. 5. z "Jozef Piłsudski o sobie z pism, rozkazów i przemówień Komendanta", Warszawa 1989, s.4344. 6. B.Urbankowski, Józef Piłsudski, marzyciel i strateg, Warszawa 1997, s.98. 7. Anegdota znana z relacji A.GrzymałySiedleckiego, Rozmowy z samym sobą, Kraków1972, s. 160161. 8. B.Urbankowski, Józef Piłsudski, marzyciel i strateg, Warszawa 1997, s.101. 9. Z listu Zygmunta Nagrodzkiego z dn. 3 lipca 1982, cyt. za B.Urbankowski, Józef Piłsudski, marzyciel i strateg, Warszawa 1997, s.84. 10. M.Lepeck, Józef Piłsudski na Syberii, Warszawa 1936, s.113, cy. za: B.Urbankowski, Józef Piłsudski, marzyciel i strateg, Warszawa 1997, s.83. 11. Aleksandra Piłsudska, Wspomnienia, Novum, Warszawa 12. Gdynia - Cud nad Baþtykiem Onet.pl 13. Józef Piłsudski, Pisma zbiorowe, Tom 2, Warszawa 1937, s.61. Zamknij okno [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|